Polski aktor i reżyser, a także odtwórca głównej roli w "Wołyniu" Wojciecha Smarzowskiego udzielił wywiadu magazynowi "Plus Minus", w którym mówił o swojej pracy, własnym stosunku do rzezi wołyńskiej, a także o tym, dlaczego nie lubi wypowiadać się na tematy polityczne.

Jakubik skrytykował aktorów i celebrytów, którzy wypowiadają się na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia, udzielając się między innymi w dyskusjach politycznych. Jego zdaniem aktorzy są od grania i w rozmowach oraz wywiadach powinni przede wszystkim opowiadać o własnej pracy i o sztuce filmowej, a nie zajmować się wszystkimi możliwymi sprawami.

"Nie wypowiadam się w sprawach, na których się nie znam. Irytują mnie zachowania celebrytów, którzy wywołani do odpowiedzi są w stanie poruszyć każdy temat i wygłosić każdą najbardziej bzdurną tezę" - mówił w rozmowie z "Plus Minus" aktor i reżyser. 

Jak jednak dodawał, sam złamał tę zasadę przy okazji jednego ze swoich ostatnich projektów, czyli filmu "Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego, gdzie zagrał rolę Polaka Macieja Skiby mieszkającego na kresach. 

Jak komentował Jakubik, pod "Wołyniem" podpisuje się całym sobą i dlatego nie wzbraniał się przed wypowiedziami związanymi z tematyką tego filmu, jaką jest trudna historia relacji polsko-ukraińskich i rzezi, jaka wydarzyła się w latach czterdziestych. 

Wyznał również, że jego dziadkowie w roku 1943 uciekali z rodzinnej miejscowości Stryj przed Ukraińcami. 

Pytany o to, jak radzi sobie z emocjami, jakie towarzyszą występom w tak mocnych filmach jak "Wołyń", Jakubik odpowiedział, że wielkim wsparciem jest dla niego rodzina:

"Z moją cudowną żoną jesteśmy razem od 24 lat, mamy dwóch fantastycznych synów. To dla mnie strasznie ważne, że mam gdzie wrócić. Wiem, jak wiele im zawdzięczam. Bez nich by mnie nie było. A na pewno nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem" - mówił. 

emde/"Plus Minus"