Tomasz Wandas, portal Fronda.pl: Tomasz Lis swoją działalnością budzi sporo kontrowersji z tego zdaje sobie sprawę większość obywateli. Prywatnie może sobie mówić i robić co chce, Polska to wolny kraj. Jednak, jeśli działa za pieniądze podatników to staje się on automatycznie głosem ludu. Program „Tomasz Lis na żywo” i jego treść przechodzą ludzkie pojęcie. Kto na to pozwala?

Łukasz Warzecha: Sytuacja wygląda tak, że Tomasz Lis jako publicysta występujący w mediach, tak jak inni publicyści ma prawo do wyrażania swoich poglądów. Natomiast wydaje mi się, że jedynym problemem z jego programem jest to, że nawet uwzględniając poglądy Tomasza Lisa, ten program nie spełnia podstawowych kryteriów rzetelności dla tego typu audycji, które wymagają chociażby tego, aby poglądy były zrównoważone. Tak nie jest, wystarczy popatrzeć na zapraszanych tam gości. Wiele wynika też z faktu jak się zachowuje sam Tomasz Lis. Tu pojawia się pytanie czy prowadzący tego typu program ma prawo wygłaszać własne opinie czy powinien być bardziej przeźroczysty? Czy on jest głównym autorem tego programu? Sprawa wygląda tak, że przy tego typu programach prowadzący, swoje opinie przekazuje przez sam kształt takiego programu, przez materiały, które dobiera i gości, których zaprasza – już to powinno wystarczyć. To znaczy, jeśli prowadzący wygłasza dodatkowo w sposób kategoryczny swoje poglądy albo bardzo ostro formułuje pytania, jednych gości wspiera, innych zwalcza, to zdecydowanie nie tak to powinno wyglądać, zwłaszcza w telewizji publicznej.

Dlaczego Tomasz Lis jest nietykalny?

Myślę, że nie jest nietykalny. Jest po prostu kwestia braku odwagi ze strony dwóch kolejnych kierownictw Telewizji Polskiej. Nie ma żadnego zapisu o nietykalności Tomasza Lisa. Moim zdaniem, ma on na koncie kilka programów takich, które razem zebrane uzasadniają rezygnację z programu, który poza tym wydaje się, że jest niezwykle drogi i kosztowny i pewnie podobny program można by było zrobić mniejszym kosztem. Nie jestem zwolennikiem tego, żeby w telewizji byli jedynie publicyści i programy wspierające aktualną władzę i podkreślam, że to dotyczy każdej władzy. Nie jestem zwolennikiem tego aby publicysta był neutralny jeśli chodzi o poglądy bo to też jest nieosiągalne, wręcz przeciwnie publicysta ma prawo mieć swoje poglądy. Natomiast wszystko zależy od tego jak formułuje te poglądy, jak prowadzi te programy. Jako kontrprzykład dla Tomasza Lisa mógłbym podać Bogdana Rymanowskiego - akurat z telewizji prywatnej - którego poglądy konserwatywne są w zasadzie powszechnie znane, natomiast nie wywierają one niemalże żadnego piętna w prowadzonych przez niego programach. Wniosek z tego jest prosty – można.

Wczorajszy program był poświęcony hejtom i hejterom. Dialog zaczął pan Tomasz wypytując jednego z zasiadających między publicznością pana doktora socjologa. Ów doktor zgrabnie odpowiadał na pytania pana Lisa. Powiedział, że znaczna część (w zasadzie skala 9:1) hejtów pochodzi od środowisk konserwatywno-katolickich. Środowiska lewackie natomiast są dobre i otwarte, zapewnił, że jeżeli zdarzy im się hejt to tylko w kierunku katolików. Skąd te statystyki? Czy sytuacja nie wydaje się być manipulowana? Czy może panowie, nie odróżniają krytyki od hejtu?

To są pytania, które oczywiście powinny zostać zadane temu ekspertowi. Ekspert możne sobie mówić rożne rzeczy, jeśli wypowiada się jako osoba znająca temat, powinien podać konkretne dane i źródła. Natomiast głównym problemem jest tutaj prowadzący, to on formułuje pytania, prowadzi rozmowę. To prowadzący w tego typu sytuacji powinien zadać specjaliście te pytania, które teraz mi pan zadaje. To znaczy: jakie są podstawy pańskich twierdzeń? Skąd pan wziął te badania? Jak pan definiuje tzw. hejt itd.? Jeżeli Tomasz Lis tych pytań nie zadał, no to jest to kolejny kamyczek do jego ogródka i argument za tym, że tego typu programu nie powinien prowadzić.

Dziękuję za rozmowę.

                                                                                                         ***

W kolejnej części Tomasz Lis dzielił się z czwórką ludzi podobnych poglądów, opiniami. Fakt faktem jeżeli ktoś (podejrzewam, że większość) jest na ogół zapracowany i nie ma czasu na przeglądanie prasy różnej „maści” myślowej i swoje myślenie polityczne opiera na wieczornym programie z Telewizji Polskiej do której ma zaufanie to po pewnym czasie będzie:

  1. Katolików uważał za nienawistników
  2. Michnika i GW będzie miał za obrońców dobra i prawdy
  3. Znienawidzi PiS i w pogardzie będzie miał Prezydenta RP

W trzeciej części programu pan redaktor zasiadał już tylko z dwoma gośćmi – Ryszardem Kaliszem i Romanem Giertychem. Pan Kalisz podkreślił, że często nazywany jest świnią i to mu się nie podoba. Podoba mu się natomiast, jeśli ktoś pisze do niego i wyraża inne poglądy polityczne czy moralne itd. Lis przytaknął. Czy katolicko-konserwatywne portale właśnie tego nie robią? Jeżeli -  wracając do pana doktora i wniosku programu „Tomasz lis na żywo” hejtują najbardziej katolicy a hejt to po prostu obrażanie i obrzucanie błotem, to mamy do czynienia z bardzo poważnym zarzutem, który kształtuje opinie publiczną anty-katolicko.

Tomasz Wandas