Od tygodnia „Gazeta Wyborcza” prowadziła manipulację medialną skierowaną przeciw wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych. Nie udało się. 

Nagłówki portalu Wyborcza.pl w ostatnim tygodniu przynosiły iście sensacyjne informacje. Oto prezydent USA Barack Obama miał ostentacyjnie unikać spotkania z prezydentem Polski. Natomiast desperacko dążył do spotkania z Donaldem Tuskiem, a niewykluczone, że nawet z Mateuszem Kijowskim, którego redaktorzy z Czerskiej widzieli już w fotelu Andrzeja Dudy. 

Niestety plany spaliły na panewce. Było tak jak w Radiu Erewań. Okazało się, że na Placu Czerwonym nie rozdawali mercedesów, a jedynie kradli rowery. Ostatecznie Barack Obama gości prezydenta Dudę, a nie spotyka się z Tuskiem. Natomiast pan Kijowski do USA jedzie sobie na wycieczkę. 

W rezultacie GW znów próbowała kompromitować konstytucyjne organy państwa a tradycyjnie zbłaźniła samą siebie. Mieliśmy spotkanie prezydenta z intelektualistami, na zaproszenie kilku think-tanków, na którym głowa państwa nakreśliła strategię bezpieczeństwa naszego kraju. Prezydent mówił jasno i spokojnie po angielsku, co kontrastowało z manierami jego poprzednika. 

Przypomnijmy tylko jak Bronisław Komorowski elokwentnie zagaił Obamę tekstem: „Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna”. Jak podczas kolejnej wizyty pod konsulatem RP witała go pikieta zorganizowana przez amerykańską Polonię. Jak wreszcie po zakończeniu prezydentury latał do USA, ale nie po to, aby lobbować w interesie ojczyzny, ale aby promować wirtualny kantor. Epokowe było także jego wystąpienie na forum ONZ, w którym wspominał coś o „bigosowaniu”, cytował rosyjskie maksymy i pytał się tłumaczki czy to przetłumaczyła. 

GW musi być rzeczywiście rozczarowana. Nareszcie mamy prezydenta, który umiejętnie reprezentuje nasz kraj na arenie międzynarodowej. To prawda, straciliśmy wiele okazji do śmiechu, ale od czego są przecież nieocenieni koledzy z Wyborczej!  

Tomasz Teluk