Pomysł, by prof. Bogdan Chazan był promotorem listy pro life i pro family jest znakomity. Wielu ludzi ma poczucie, że w Warszawie za mało broni się rodziny, za mało wspiera wielodzietność, za słabo wspiera zdrowie prokreacyjne (płodność kobiet). Symbol obrony życia, jakim niewątpliwie jest profesor mógł zbudować mocne listy i pokazać, że dla Warszawy ważna jest rodzina i życie. Mogły to być listy szerokie, takie, na których obok siebie są konserwatyści i narodowcy, liberałowie gospodarczy i zwolennicy interwencjonizmu, których łączy obrona życia i wspieranie rodziny.

Mogły, ale chłopaczki z Ruchu Narodowego postanowili zawłaszczyć tę ideę dla siebie i przedstawić listy dla rodziny jako swoje, a prof. Chazana, jako wspierającego nie tyle rodzinę i życie, ile ruch narodowy. Jak dowiedział się portal Fronda.pl nigdy i na żadnym poziomie nie było mowy o tym, że profesor wspiera Ruch Narodowy. Nie było i nie mogło być także informacji o tym, że portal Fronda.pl działa wspólnie z Ruchem Narodowym, bo to nieprawda... Nie akceptujemy prorosyjskiego ukierunkowania tej organizacji i obcy jest nam jej agresywny proputinizm czy elementy antysemickie pojawiające się w ich wypowiedziach.

Ale najgorsze jest co innego. Świetny pomysł, jakim było zgromadzenie wokół charyzmatycznego i symbolizującego postawę pro life profesora, został zniszczony przez grupę chłopaczków, którzy uznali, że dobrze zrobi to ruchowi narodowemu. W efekcie doprowadzili do tego, że wczoraj na profesora (który sam był mocno zaskoczony sprawą) posypały się gromy hejterów, a sama idea została przedstawiona jako pomysł grupy oszołomów i nacjonalistów. To są gorzej niż zbrodnia, to błąd. Ruch prorodzinny i pro life nie jest związany z jedną opcją polityczną. Nie może być przedstawiany jako narodowy albo konserwatywny. To wspólna sprawa ludzi o różnych poglądach i nie ma najmniejszych powodów, żeby kojarzyć go wyłącznie z chłopaczkami, którzy świetnie się bawią robiąc zadymy (niekiedy w słusznej sprawie, ale to zupełnie inna kwestia, bo forma też jest ważna). Takie skojarzenie jest na rękę tylko środowiskom antyrodzinnym i aborcjonistycznym. I trzeba powiedzieć zupełnie otwarcie narodowcy dostarczyli im takiej broni.

Ta sprawa jest ważną lekcją dla wszystkich środowisk konserwatywnych czy broniących życia. Ona pokazuje, że nie należy – i to w najmniejszym stopniu – współpracować z ludźmi z Ruchu Narodowego. Nie wiem, czy jest to kwestia świadomego rozbijactwa czy skrajnej głupoty – ale oni zrobią wszystko, by dobre idee zniszczyć, pozbawić sensu i ośmieszyć. A od obrony życia czy wsparcia rodziny ważniejsze jest dla nich to, żeby było głośno o proputinowskim Ruchu Narodowym. Taka jest smutna prawda o tej organizacji.

To, co napisałem, w niczym nie zmienia mojej oceny prof. Chazana. Ten lekarz jest i pozostanie wzorem postawy obrońcy życia i człowieka, który z odwagą ponosi konsekwencje tego, że się nie boi. Ta postawa jest bliska wielu warszawiakom i wielu Polakom. I właśnie z tego postanowili skorzystać panowie ze zdychającej powoli formacji. Tyle, że w ten sposób jedynie skrzywdzili prof. Chazana, nie pomogli sobie, a do tego dorobili gębę zwolennikom pro life. Oczywiście są wśród nas także narodowcy, ale jeśli od obrony życia, od obrony rodziny ważniejsze są dla niego interesy partykularnej organizacji, to w istocie działa on na szkodę ruchu pro life. I dlatego trzeba powiedzieć zupełnie otwarcie: narodowcy szkodzą ruchowi pro life i pro family!

Tomasz P. Terlikowski