1. Podczas spotkania samorządowców w Gdańsku z okazji obchodów zorganizowanych przez prezydentów dużych miast (między innymi Gdańska, Warszawy, Wrocławia, Poznania, Białegostoku), zaprezentowano firmowany przez Fundację Batorego program nazwany decentralizacyjnym, ale tak naprawdę rozbijający polskie państwo.

 

Program jest napisany łagodnym językiem i zawiera wiele stwierdzeń z których ma wynikać troska o los zwykłych ludzi, ale tak naprawdę ma osłabiać instytucje rządowe, wysysać środki z budżetu państwa na rzecz samorządów, a także przenieść do nich pozostałe jeszcze w rękach Skarbu Państwa zasoby majątku.

Podpisali się pod nim prezydenci miast wywodzący się z Platformy, którzy często w ramach protestu noszą koszulki z napisem Konstytucja, a przecież większość 21 punktowego programu decentralizacyjnego jest właśnie sprzeczna z Konstytucją RP.

2. Samorządowcy mieliby przejąć w pełni między innymi: opiekę zdrowotną, ale ze środkami z NFZ (przypomnijmy już w tym roku to kwota 100 mld zł), oświatę (z pełnym wpływem na kształtowanie programów nauczania), część policji państwowej, Bank Gospodarstwa Krajowego i część majątku Skarbu Państwa w związku z realizacją budownictwa mieszkaniowego.

W programie są także zawarte pomysły na zapewnienie dodatkowych dużych dochodów samorządom na czele z podatkiem od nieruchomości powiązanym jak to ładnie nazwano z ich wartością rynkową, czyli podatkiem katastralnym.

Niezwykle groźne są propozycje likwidacji kuratoriów (samorządy miałyby, więc zupełnie wolną rękę w prowadzeniu spraw oświatowych), urzędów wojewodów z ich podstawową funkcją kontrolną w stosunku do samorządów (badanie zgodności z prawem uchwał rad gmin, powiatów i sejmików województw), a także „ rozparcelowanie” policji na część podległa samorządom i władzy centralnej.

No i jak wisienka na torcie propozycja zamienienia Senatu w izbę samorządową z pomysłem delegowania do niej samorządowców przez ich korporacje (samorządowcy mogliby w ramach tej propozycji łączyć swoje funkcje z mandatem senatora).

3. Platforma już wcześniej ustami Grzegorza Schetyny ogłaszała różne pomysły likwidacyjne, ale nigdy tak jasno nie wyłożyła „kawy na ławę”, że jej celem jest rozbicie polskiego państwa.

Przypomnijmy, że już na jesieni 2016 na pierwszej konwencji programowej Platformy, jej ówczesny nowy przywódca Grzegorz Schetyna przedstawił zarys nowego programu, w którym „wybił” na czołówkę likwidację Instytutu Pamięci Narodowej(IPN), Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA), a także 16 urzędów wojewódzkich.

Na konwencji w Gdańsku 3 października 2016 roku Grzegorz Schetyna zapowiedział właśnie likwidację Centralnego Biura Antykorupcyjnego, przypomnijmy instytucji za powstaniem, której w 2005 roku, Platforma gremialnie głosowała.

Co więcej ta deklaracja zabrzmiała wyjątkowo niestosownie w sytuacji, kiedy to Biuro prowadziło, co najmniej kilkadziesiąt postępowań przygotowawczych związanych z „ludźmi” Platformy, w tym tak spektakularne jak „procesy reprywatyzacyjne” w Warszawie.

4. Bardzo nieodpowiedzialna była także propozycja likwidacji urzędów wojewodów i konsekwencji urzędów wojewódzkich i przeniesienie ich kompetencji do samorządów, głównie marszałków województw.

Jest to, bowiem uderzenie w spoistość państwa i zakwestionowanie zapisanej w Konstytucji RP jego unitarności, a więc podporządkowania wszystkich jego jednostek administracyjnych, władzom centralnym.

Co więcej to właśnie u wojewodów znajduje się nadzór prawny nad działalnością legislacyjną wszystkich jednostek samorządu terytorialnego (gmin, powiatów i samorządów województw) i wręcz trudno sobie wyobrazić, żeby jej w ogóle nie było albo żeby sprawował ją jakiś inny urząd.

Program rozbijający polskie państwo został „uroczyście” podpisany przez prezydentów wywodzących się z Platformy, więc nie powinniśmy mieć żadnych złudzeń, co czeka Polskę, gdyby na jesieni tej partii i jej sojusznikom udało się wygrać wybory.

Zbigniew Kuźmiuk