o były na razie ścinki, nie film. Bulwersujące. Demaskujące. Dwa kilkunastominutowe odcinki pokazane w TVP Info. Oglądaliśmy uczestników rozmów  w Magdalence w 1989 r. oraz ich rozmowy podczas przerw na papierosa. Po zjedzeniu posiłków suto zakrapianych wódeczką. Też utrwalone na taśmie. Autentyczne. Przez nikogo nie grane. Nieudawane. Nieinscenizowane. Mógłbym go już dziś zatytułować: „Droga zdrady”. Widzimy bowiem za jak niską cenę komuniści kupują swój udział we władzy. Jak liderzy „Solidarności” nadskakują Kiszczakowi i innym komunistycznym bonzom.     

Kręcili fachowcy z „Paramount Pictures SB”. Dla swoich najwyższych szefów. I przede wszystkim dla gen. Jaruzelskiego, który całe pełnomocnictwo przekazał w ręce gen. Czesława Kiszczaka i nadzorującego bezpiekę z ramienia Komitetu Centralnego  PZPR Stanisława Cioska. W Magdalence w rozmowach udziału nie brał, ale Kiszczak do raportów zatytułowanych „Wszystko idzie w dobrą stronę!”, dołączał obrazki w pełni to potwierdzające. Negocjacje odbywały się między tzw. stroną partyjną rządową a społeczną zwaną tez „solidarnościową”. Każda miał własnego lidera. Kiszczak przewodził komunistom  a naprzeciwko niego siedział nasz przywódca, Lech Wałęsa.

W emitowanych ścinkach dźwięk jest wysoce niedoskonały. Praktycznie Nie słyszymy nic, choć bohaterom nie zamykają się buzie. Kiedy ruchome obrazki zostaną wzbogacone słyszalnymi dobrze przemówieniami, rozmowami, toastami, dowcipami i komentarzami uczestników, materiał zdjęciowy zyska kilkakrotnie. Już teraz jest fascynujący. Nigdy wcześniej nie pokazywany. Zasługa to Instytutu Pamięci Narodowej i dużej mierze Czarka Gmyza. To on dowiedział się, że przed laty taką filmową dokumentację z Magdalenki 1988/89 telewizji publicznej przekazał gen. Kiszczak. Nieprawdopodobne jest to, że nikt w telewizji nie rzucił się na ten materiał, by go wyselekcjonować i stworzyć dokument pokazujący kulisy najważniejszego fragmentu naszej najnowszej historii. To wprost nie do wiary. Co kierowało prezesami telewizji, że uznali ten esbecki materiał, jako nie ważny, nie wart, by sobie zaprzątać nim głowę? Tego się pewnie nie dowiemy. Fakty są jednak mocno kompromitujące kilka poprzednich ekip rządzących telewizją, z których musimy wyłączyć  PiS. Łatwo sobie wyobrazić, co by się stało za kilka lat, gdyby telewizją rządzili prezesi namaszczeni przez Platformę. Pudełka z nagraniami z Magdalenki, byłyby prawdopodobnie przygniatane kolejnymi filmami, aż do czasu, kiedy zostałyby wycofane z archiwum z powodu „przedawnienia”. Odpowiedzialni za odcinek „film” na Woronicza, wszyscy twórcy telewizyjni musieli go traktować jako materiał niebezpieczny, do którego lepiej się nie dotykać. Zagrażający ich karierze telewizyjnej. Film tabu. Dopiero zmiana kierownictwa telewizji publicznej stworzyła sprzyjające warunki do jego pokazania. Na razie w stanie surowym. Jest jednak nadzieja…           

Jerzy Jachowicz

www.sdp.pl