Jaruzelski - ten sam, który w 1968 roku splamił oficerski mundur dowodząc jednostkami pacyfikującymi Praską Wiosnę

Wyrzuceni na śmietnik przy cmentarnym murze, przysypani żrącym wapnem spoczywają na wojskowych Powązkach bohaterowie walki o niepodległą Rzeczpospolitą – żołnierze AK, NSZ, WiN, żołnierze wyklęci, ofiary komunistycznego terroru.

Kilkaset metrów dalej, wśród łagodnie szeleszczących drzew pochowani są ich oprawcy i przywódcy komunistycznego państwa – Julian Marchlewski, Bolesław Bierut, Juliusz Hibner, Zenon Kliszko, Julia Brystygierowa, Czesław Łapiński... Za moment przybędzie jeszcze jedno nazwisko – Wojciech Jaruzelski.

Ten sam, który w 1968 roku splamił oficerski mundur dowodząc jednostkami pacyfikującymi Praską Wiosnę. Ten sam, który jako ówczesny minister obrony narodowej odpowiada za śmierć robotników wybrzeża w grudniu 1970. Ten sam, który w grudniu 1981 – gdy jego prośbie o zbrojną interwencję odmówił Leonid Breżniew – zdradził własny naród i zdusił oddech wolności wprowadzając stan wojenny.

Co nam zostawił? Pamięć o bólu i strach przed słowami, które podpowiada nam sumienie. Bo przecież wciąż to, co ważne mówimy nieco ściszonym głosem, a najważniejsze osoby w państwie zwykłe słowa prawdy zastępują pełnym tchórzostwa stwierdzeniem „osądzi go historia”. A przecież to my możemy go osądzić.

Gdy generał Jaruzelski wprowadził stan wojenny, kwaterę na Łączce wyrównano buldożerami i przeznaczono na groby dożywających swoich lat oficerów Ludowego Wojska Polskiego. Pamięć o generale Fieldorfie, rotmistrzu Pileckim, majorze Szendzielarzu i ponad 250 żołnierzach wiernych niepodległej Rzeczpospolitej miała zostać na zawsze pogrzebana.

Za kilka dni, podczas „skromnego, żołnierskiego pogrzebu”, Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego odda honorową salwę nad grobem generała Jaruzelskiego, a Prezydent Komorowski – w imieniu nas wszystkich – odda generałowi hołd. Czyż to nie wyraz strachu przed nazwaniem zła złem?

Kilkaset metrów dalej, wciąż niezidentyfikowane ofiary komunizmu czekać będą na przywrócenie odebranej przez Jaruzelskiego godności. To zwykła podłość.

Jacek Żalek