Tytuł jest oczywiście parafrazą znanego dramatu Gabrieli Zapolskiej wydanego w Warszawie w 1907 pt. Moralność Pani Dulskiej. Sztuka Zapolskiej jest tragifarsą, czyli połączeniem elementów komedii z elementami tragedii. Główna bohaterka – Aniela Dulska – jest postacią obłudną, dwulicową, fałszywą, chciwą, nie potrafi okazać życzliwości, gardzi ludźmi biednymi, słabymi i wrażliwymi. Wszystko, co robi, robi na pokaz. Jej postawa, nazywana "dulszczyzną", prezentuje pozorną moralność; życie w zakłamaniu i obłudzie.

Postać Anieli Dulskiej to wypisz wymaluj obecna, niemiłościwie panująca, Ewa Kopacz. Obie te postacie mają wiele wspólnego (wiele - to nie znaczy, że wszytko). Ostatnio p. Kopacz mówiła: Szanuję Kościół, Episkopat, biskupów, naszą tradycję chrześcijańską - twierdzi Kopacz. - Chodzę do kościoła. Kościół to ludzie. Ostatnio byłam w Nowym Sączu - opowiada. Dulska też chodziła do Kościoła, ba kreowała się na postać pobożną i cnotliwą, tylko niestety jej życie i czyny tego nie potwierdzały. Tak samo i p. Kopacz mówi o sobie, że jest osobą wierzącą, że szanuje Kościół, Episkopat itd., a jak to jest z tym „szacunkiem” to widać gołym okiem. Przyczyniła się do aborcji niewinnego dziecka wskazując i nakazując dyrekcji szpitala wykonanie aborcji, teraz mamy sprawę in vitro, które od początku do końca p. Kopacz zawsze popierała, mamy kłamstwa (co wykrzyczano jej w twarz we Wrocławiu) nt. Smoleńska i słynnego „przekopywania na metr ziemi” (za co domagała się od rodzin tych, którzy tam zginęli podziękowań w mediach). Lista kłamstw, matactw, zostawiania swojego „katolicyzmu” przed drzwiami przez p. Kopacz jest długa.

Ostatnio odpowiednio „powitano” p. Premier w Nowym Sączu. Ktoś z tłumu zarzucił Ewie Kopacz popieranie ustawy sprzecznej z nauczaniem Kościoła. Jaka była odpowiedź naszej p. Dulskiej?: Idę się modlić za siebie i za pana, by miał pan więcej tolerancji dla ludzi. - Ja do komunii nie poszłam, ale ci, którzy tak krzyczeli, owszem - zaznacza premier. Cóż za pobożność!

Ci, którzy krzyczeli widać do Komunii mogli pójść. To, że krzyczeli, to mieli takie prawo, a nawet i obowiązek. Widać, p. Kopacz zapomniała, że pierwszym z siedmiu uczynków miłosiernych względem duszy jest: błądzących napominać. I to, ci zebrani czynili nie mając innej możliwości. Grzechy p. Kopacz są grzechami publicznymi, tak więc i publicznie ją napomniano. A to, że p. Kopacz nie poszła do Komunii św. to żaden argument. Ewa Kopacz do Komunii św. nie może przystępować mając takie grzechy na sumieniu. Zresztą dodajmy jeszcze, że jest rozwódką (2008), co dodatkowo ją obciążą, choć obecnie ta przeszkoda już nie istnieje, gdyż jej prawowity małżonek - Marek Kopacz, zmarł w 2013 r. 

I na koniec prawdziwa wisienka na torcie współczesnej p. Dulskiej. Ewa Kopacz stwierdziła, że ostry sprzeciw PiS wobec ustawy o in vitro „jest nieszczęściem”. - Nie chcę żyć w republice wyznaniowej. Nikt nie nakazuje ludziom, którym sumienie nie pozwala skorzystać z tej metody, by z niej korzystali - mówi premier w wywiadzie dla zaprzyjaźnionej "Gazety Wyborczej".

Otóż p. Premier przecież nikt Panią nie zmusza do życia w tej, jak Pani określa, „republice wyznaniowej”. Proszę wziąć przykład ze swojego guru, niejakiego Donalda Tuska, i wyjechać z tego kraju, jak tak Pani tu źle. Zostawić Polskę i Polaków z ich pięknymi tradycjami zbudowanymi na wartościach chrześcijańskich, autentycznej moralności i prawdzie, a nie narzucać nam swoją „dulszczyznę”.


dk. Jacek Jan Pawłowicz