Minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz poinformował we wtorek o złożeniu zawiadomienia do prokuratury w sprawie komisji Millera. Resort obrony zarzuca jej członkom poświadczenie nieprawdy, i to w co najmniej czterech kwestiach. 

Chodzi o stenogramy z posiedzeń komisji, ujawnione 13 listopada przez Telewizję Republika. Minister potwierdził, że kierowany przez niego resort złożył we wtorek zawiadomienie do prokuratury.

"Materiał, który zamieściła Telewizja Republika zawierał prawdę. Rzeczywiście jest tak, że członkowie komisji Millera, do prokuratury i sądu będzie należeć stwierdzenie którzy, są odpowiedzialni za poświadczenie nie prawdy w przynajmniej czterech kwestiach"-- powiedział Antoni Macierewicz.

Co znajduje się w zapisie rozmów z 13 maja 2011 roku? Pojawia się tam wątek obecności dowódcy Sił Powietrznych RP, gen. broni Andrzeja Błasika, w kabinie pilotów. 

„W przypadku wypowiedzi, które przypuszczalnie wygłasza dowódca, to nie jest w ekspertyzie CLK powiedziane, czy to jest na pewno jedna osoba, czy to nie jest np. dalszy ciąg wypowiedzi kogoś z załogi, także jest jeszcze bardziej skomplikowana sytuacja”- stwierdził wówczas jeden z członków komisji Millera. 

Inny fragment ujawniony przez Telewizję Republika pochodzi z 19 maja. Pokazuje, jak komisja Millera ustaliła rzekomą obecność generała Błasika w kokpicie rządowego Tu-154. Według stenogramu, jeden z członków komisji proponuje, że choć materiały z CLK wskazują na obecność nieustalonej osoby, to: "my wiemy, albo generalnie w przestrzeni medialnej, wiadomo, kto tam był, na podstawie analiz tych tras licznych, wiadomo, kto tam był. Natomiast ja bym tutaj zaproponował, w historii lotu byśmy napisali — osoba spoza załogi, a w analizie byśmy napisali, że to był, zdaniem Komisji na podstawie zebranych dowodów, był Pan Generał Dowódca Sił Powietrznych."- ze stenogramu wynika, że propozycja pada bez ujawnienia nazwisk, byleby napisać, w analizie, że w kokpicie obecny był "pan generał". 

„Ja wiem, ale czemu tu pisać, że osoba spoza załogi, jeżeli tu w opisie, jeżeli napiszemy, że jest to Dowódca Sił Powietrznych, to te klocki bardziej będą pasowały do siebie” -miał powiedzieć jeden z członków komisji w maju 2011 roku.

"Ta sprawa nadaje się do prokuratury, ponieważ Komisja Millera zwyczajnie fałszowała fakty i głosiła nieprawdę. Ci ludzie nie mają sumienia."- oceniła dziennikarka Dorota Kania w rozmowie z portalem Niezależna.pl. Jak podkreśliła redaktor naczelna Telewizji Republika, wszystko zaczęło się, gdy w 2010 r. ówczesny szef MON, Bogdan Klich oddał śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Rosjanom, świadomie rezygnując ze wspólnej komisji polsko-rosyjskiej. 

Jak tłumaczy Kania, sprawy zaczęły się komplikować i niemal od początku było wiadomo, że komisja Millera powtarzała tezy komisji rosyjskiej.

"Wyszli od gotowej tezy „w kabinie był gen. Błasik”, a następnie zrobili wszystko, by inne rzeczy zostały dopasowane do tej tezy. Jak coś się nie zgadza, jest to pomijane"- podkreśliła dziennikarka.

Wdowa po dowódcy Sił Powietrznych RP, Ewa Błasik od początku dzielnie walczyła z kłamstwami na temat męża.

Jedno jest pewne: po ponad siedmiu latach od tej strasznej katastrofy zaczyna wychodzić na jaw coraz więcej przerażających szczegółów. Czy Jerzy Mller i członkowie jego komisji będą mieć poważne kłopoty?

ajk/Telewizja Republika, Fronda.pl