Kilka dni po katastrofie większość izraelskich agencji informacyjnych kwestionowała oficjalne wyjaśnienia i odrzucała twierdzenie, że prezydent RP zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Znaczna część komentatorów twierdziła, że katastrofa była zaplanowana i przeprowadzona przez Kreml, który "nienawidził Kaczyńskiego" za jego „antyrosyjskie poglądy”.

Pierwsze komentarze w tym tonie pojawiły się już kilka godzin po tragedii. Zdaniem dziennikarza izraelskiej telewizji Arad Nira „tak długo jak śledztwo będzie prowadzone i kontrolowane bezpośrednio przez Putina, tak długo pewnie nie poznamy prawdy”. Podobnie napisała dzień po tragedii gazeta „Yediot Ahronot”. - Polakom, którzy są przyzwyczajeni do tego, że są otoczeni przez wrogów, ciężko będzie uwierzyć, że ich polityczna i wojskowa elita zginęła w wyniku tragicznego splotu technicznych usterek i ludzkich błędów.

W rosyjską władzę uderza też gazeta „Maariv” w szerokim tekście „Zapach eliminacji”. - Moskwa obiecała wyjaśnić sprawę za pomocą specjalnej komisji, na której czele stanął premier Władimir Putin. Ale bardzo prawdopodobne, że prawda nie zostanie odkryta - czytamy. Nawet gazeta „Be-Hadrei Haredim”, stroniąca na ogół od międzynarodowej polityki, napisała: „to możliwe, że Rosja i jej liderzy, którzy, delikatnie mówiąc, nie lubili Kaczyńskiego, są odpowiedzialni za jego śmierć”.

Już 12 kwietnia niemal wszystkie hebrajskie gazety pisały o „antyrosyjskiej polityce zagranicznej” zmarłego tragicznie Kaczyńskiego. Wielu komentatorów przypominało, że był jednym z najwierniejszych sojuszników USA. Prasa chętnie przypomniała o zaangażowaniu Lecha Kaczyńskiego w Gruzji oraz wsparciu, jakiego udzielał Ukrainie w sporach z Rosją.

Nastrojami mediów zaskoczona jest ambasador w Izraelu Agnieszka Magdziak-Miszewska. - W Polsce nikt nie wierzy w tego typu teorie spiskowe. Nikt też nie oskarża Rosji o to, co się wydarzyło - powiedziała gazecie "Haaretz". Dodała też, że jej zdaniem „żal jaki okazali Putin i Miedwiediew wobec ofiar katastrofy jest szczery”.

kk/Jurnal.md

/