Na początku tego roku nowelizacja polskiej ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej wywołała na świecie spore kontrowersje. Relacje Polski i Izraela uległy pewnemu ochłodzeniu. Zmiany w ustawie o IPN niezbyt przypadły do gustu również Stanom Zjednoczonym. 

Wczorajsze wydarzenia polityczne w Polsce wywołały w naszym kraju spore zdziwienie i bardzo skrajne reakcje. Polski rząd zdecydował- mimo wcześniejszych zapewnień ważnych polityków Prawa i Sprawiedliwości, takich jak rzeczniczka partii rządzącej, obecnie również wicemarszałek Sejmu, Beata Mazurek, że w proponowanej nowelizacji nie będzie żadnych zmian- o usunięciu zapisu o odpowiedzialności karnej dla tych, którzy "publicznie i wbrew faktom" będą przypisywać Polsce i Polakom współodpowiedzialność za zbrodnie wojenne III Rzeszy Niemieckiej.

Mimo iż "opozycja totalna" ostro atakowała obóz "Dobrej Zmiany", zwłaszcza wiceministra sprawiedliwości, Patryka Jakiego podczas wczorajszej sejmowej debaty zwołanej w trybie pilnym, Platforma Obywatelska i Zjednoczona Prawica zgodnie zagłosowały za zaproponowanym wczoraj przez rząd "krokiem w tył", z którego przedstawiciele polskich władz usiłują uczynić "krok naprzód". Ustawa w trybie ekspresowym przeszła przez izbę niższą i wyższą Parlamentu, a następnie została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudy. Wczoraj premier Mateusz Morawiecki wraz z szefem izraelskiego rządu, Benjaminem Netanjahu przyjęli wspólną deklarację. 

Co piszą na ten temat światowe media? Zacznijmy może od Izraela. Dziennik "Haaretz" pisał o pewnym "zwycięstwie Warszawy", kompromisie obu państw, zadowalającym obie strony trwającego od kilku miesięcy sporu. 

"Izrael i Polska są bliskie zakończenia kryzysu wywołanego nowelizacją ustawy o polskim Instytucie Pamięci Narodowej; rząd Izraela postanowił przy tym zignorować drażliwą kwestię udziału wielu Polaków w prześladowaniu i zabijaniu Żydów"-czytamy na łamach izraelskiego dziennika. Komentatorzy z "Haaretz" wskazują, że szef polskiego rządu, Mateusz Morawiecki "pod presją obcego państwa wycofał się z ustawy"zatwierdzonej przez parlament i prezydenta, natomiast premier Izraela, Benjamin Netanjahu  „dał Polsce prawdziwy skarb, uznanie polskiej narracji w sprawie drugiej wojny światowej. 

„Wspólna deklaracja obu polityków, odczytana nie bez powodu po angielsku, a nie w językach ich wyborców, pokazała, że Warszawa odniosła prawdziwe zwycięstwo w wojnie o historyczną narrację"-ocenia "Haaretz". 

"(...)obiekcje Izraela wobec wyrażenia »polskie obozy zagłady« są jasne i do przyjęcia. Problem dotyczy części oświadczenia dotyczącej kwestii najbardziej bolesnej, trudnej i delikatnej – roli wielu Polaków w prześladowaniu, wydawaniu i zabijaniu Żydów przed Holokaustem, w trakcie Holokaustu i po nim”-podkreślono jednocześnie. Tutaj, w ocenie izraelskich dziennikarzy, rząd Netanjahu "uległ Polsce z nieujawnionych względów dyplomatycznych". Oczywiście, nie oznacza to jednak, że wszystko wygląda tak różowo. Izraelska gazeta wytyka Polsce, że po stronie naszego kraju "zabrakło uczciwego rozliczenia się z wnioskami płynącymi z licznych badań historycznych, także tych przeprowadzonych w Polsce”. Zdaniem autora tekstu na łamach dziennika "Haaretz", wspomniane badania wskazują, iż kolaboracja części Polaków z nazistami "była tak rozległa, że w niemal każdej wiosce, miasteczku i mieście byli Polacy, którzy zgadzali się sprzedać własną duszę diabłu". Dziennik zaatakował również Kościół Katolicki, który albo "milczał", albo wręcz "podżegał do antysemityzmu". "Haaretz" krytycznie odnosi się do zdania w oświadczeniu obu premierów, dotyczącego potępienia przez Polskę i Izrael nie tylko antysemityzmu, ale również antypolonizmu. 

„Z oświadczenia nie wynika, co to sformułowanie ma oznaczać. Jeśli oznacza nazywanie »antypolskim« każdej wypowiedzi o kolaboracji Polaków z nazistami, to porównanie tego z antysemityzmem bardzo razi. Jeśli intencja była inna, to należało ją jasno wyrazić”- podkreślono w komentarzu. Mimo wszystko jednak wspólne oświadczenie "jest mile widziane i pożądane". 

"Warszawa ma dość problemów w Europie za sprawą swojego sporu z Unią Europejską dotyczącego reformy systemu sądownictwa, nie chciała więc walczyć na kolejnym froncie z Waszyngtonem"-stwierdził z kolei Adam Easton, warszawski korespondent brytyjskiego nadawcy publicznego, BBC. Easton wskazał, że zmiana w nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej  "sprowokowała też w Polsce krótki wybuch antysemickich emocji w mediach społecznościowych i nie tylko".

Jak z kolei wskazuje hiszpański "El Pais", rezygnacja z kontrowersyjnych zapisów nastąpiła po fali krytyki ze strony Izraela, USA, ekspertów i organizacji międzynarodowych. 

 "Celem ustawy była, według polskiego rządu, 'ochrona interesów Polski', jej 'godności i prawdy historycznej'. Jednak, jak się wydaje, uznano w ostatnią środę, że efekt był raczej odwrotny"- podsumowała hiszpańska gazeta, oceniając, że nowelizacja wpłynęła na ochłodzenie polsko-amerykańskich i polsko-izraelskich relacji. 

Amerykański "New York Times", atakując polski rząd, łączy wczorajsze ustępstwa ze sporem o praworządność w Polsce z Komisją Europejską. 

Cóż, tekst w Haaretz zabrzmiał jak "kropla miodu w łyżce dziegciu", a całe zwycięstwo przypomina raczej to odniesione dziś przez Polską reprezentację w meczu z Japonią. Wiadomo, że nie powinniśmy toczyć wojny z Izraelem czy Stanami Zjednoczonymi, ale chodzi o to, by "ugięły się" obie strony. Wielu Polakom trzeba całą tę sytuację wytłumaczyć, ale nie poprzez próby przekonywania, że to wspaniały krok naprzód.

ajk/TVN24, PAP, Fronda.pl