Premier Izraela Benjamin Netanjahu stawia sprawę jasno: Żydzi nie życzą sobie w swoim kraju dziesiątek tysięcy imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Na granicy z Jordanią powstanie ogrodzenie. Oznacza to, że Tel Awiw, podobnie jak Budapeszt, zdecydowanie sprzeciwia się zachodniemu szaleństwu otwartości.

Netanjahu powiedział, że jego kraj nie pozostaje obojętny na tragedię tych, którzy muszą uciekać przed prześladowaniami i wojną. Jednak Izrael to państwo małe, z niewielką liczbą ludności - dlatego nie może sobie pozwolić na to, by bezładnie otwierać granice dla fal imigrantów. Dodatkowo na granicy z Jordanią powstanie mur - to już czwarte ogrodzenie, którym Izrael odgradza się od niewygodnych sąsiadów.

Żydzi pomagają syryjskim uchodźcom na przykład poprzez szpital wybudowany na granicy z Syrią. Leczą tam chorych i rannych uciekinierów, nie chcą jednak wpuszczać ich do swojego kraju. W swoim przemówieniu na temat tego problemu Netanjahu powiedział też, że wśród uchodźców bez wątpienia są terroryści, co jest dodatkowym motywem skłaniającym Tel Awiw do zamknięcia granic.
Obecnie w Izraelu znajduje się około 45 tysięcy nielegalnych imigrantów, przede wszystkim z Erytrei i Sudanu. Większość z tych, którzy nie zostali zatrzymani, mieszka w biednych dzielnicach na południu Tel Awiwu.

bjad

<<< KONIECZNIE PRZECZYTAJ! WEŹ SIĘ W GARŚĆ - BĄDŹ PO PROSTU ŚWIĘTY!!!! >>>