W sobotę w Tel Awiwie odbył się protest przeciwko ustawie określającej Izrael jako "państwo narodu żydowskiego". Przez nieżydowskich obywateli Izraela jest ona odbierana jako dyskryminująca. Przeciwko ustawie zaprotestowali przedstawiciele druzów, a mniejszość ta, jak podkreśla agencja Associated Press, jest niezwykle lojalna wobec państwa żydowskiego. 

Był to pierwszy od wielu lat masowy, publiczny protest mniejszości druzyjskiej. Na Placu Rabina w centrum Tel Awiwu powiewały setki druzyjskich flag w pięciu barwach, a także flag izraelskich. 

Powodem protestu była przyjęta 19 lipca przez Kneset ustawa, głosząca, że „Izrael jest historyczną ojczyzną narodu żydowskiego, który ma wyłączne prawo do narodowego samostanowienia na swym obszarze”. Kontrowersyjne prawo stanowi ponadto, że hebrajski staje się jedynym oficjalnym językiem Izraela. Ustawa proklamuje też jako stolicę Izraela Jerozolimę- również jej wschodnią część, uważaną przez Palestyńczyków za ich stolicę.

Tydzień później do poprawienia ustawy wezwali dwaj ministrowie, z których jeden - minister ds. diaspory i oświaty Naftali Bennett z nacjonalistycznej partii religijnej Żydowski Dom – ocenił, że ustawa w obecnej formie jest „bardzo szkodliwa” dla druzów, którzy „walczą z nami ramię w ramię na polach bitew”. Szed izraelskiego rządu wraz z innymi przedstawicielami władz państwowych spotkał się z przywódcami mniejszości druzyjskiej. Jak wynika z relacji izraelskich mediów, spotkania, które miały złagodzić obawy druzów, były nieudane. 

yenn/PAP, Fronda.pl