Islamiści dokonali okrutnych egzekucji w syryjskiej prowincji Dajr az-Zaur. W ciągu dwoch tygodni wymordowali 700 osób, w większości cywili – poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Syryjska koalicja opozycyjna zwraca się do świata z dramatycznym apelem o pomoc.
Egzekucje odbywały się m.in. w miejscowościach Szuaitat, Garanisz i Abu Hamam w większości tuż po ich zdobyciu przez oddziały islamskich ekstremistów 11 sierpnia. Zabijano głównie członków syryjskiej grupy etniczno-religijnej Szuaitat, ponieważ dżihadyści uważają ich za "niewiernych". Państwo Islamskie ogłosiło, że będą oni "masowo eliminowani", ponieważ "nie zasługują na to, aby dać im chwilę wytchnienia, na bezpieczeństwo, na posiadanie pieniędzy, rodzin i żon".
Członkowie plemienia al-Szeitaat byli mordowani na oczach członków swoich rodzin, a ich ścięte głowy, wbite na pal wystawiono na widok publiczny.
Suniccy ekstremiści ogłosili pod koniec czerwca br. islamski kalifat Iraku i Syrii po zdobyciu na północy znacznych obszarów tych państw.
Obserwatorium Praw Człowieka podaje, że w samej Syrii od początku powstania, czyli od marca 2011r. zginęło ponad 171 000 ludzi.
Opozycyjna Syryjska Koalicja Narodowa zwróciła się w sobotę do wspólnoty międzynarodowej, a szczególnie do Stanów Zjednoczonych, z apelem o dostawy broni, aby skuteczniej stawić czoło Państwu Islamskiemu. - Jeśli wspólnota międzynarodowa nie uczyni czegoś, aby przeszkodzić dalszej masakrze w Syrii, stanie się wspólniczką tej rzezi - powiedział przewodniczący Koalicji Hadi Bahra na konferencji prasowej w Kairze
ed/ Onet.pl