Syryjska państwowa telewizja podaje, że ofiar było jeszcze więcej. Miały zginąć 44 osoby a kolejne 21 miały zostać ranne. Chodzi o atak na wieść Mabudża, 60 kilometrów na wschód od miasta Hama.

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka Państwo Islamskie zabijało całe rodziny, mężczyzn, kobiety i dzieci. Niektórzy zostali spaleni żywcem. Ekstremistyczni mordercy zachowali się w tak bestialski sposób, bo, jak można się domyślać, w swojej opinii mordowali „podludzi” – alawitów i izmailitów, a więc „heretyków”, którzy odrzucają sunnicką wykładnię islamu, a którzy zamieszkiwali Mabudżę. W ataku zginęli jednak także sunnicy mieszkańcy wioski.

Ostatecznie islamscy mordercy zostali odparci przez siły syryjskiej armii. Wielu z terrorystów zginęło, a wojsko prezydenta Baszara al-Assada wzmocniło kontrolę nad terytorium.

To już kolejna próba Państwa Islamskiego zajęcia terenów na wschód od Hamy. Przebiega tamtędy kluczowa dla syryjskiego rządu droga, która stanowi jedyne połączenie między południową prowincją Homs a północną prowincją Aleppo. W drugiej połowie marca ekstremiści zabili w tym regionie 83 żołnierzy armii syryjskiej, próbując przejąć kontrolę nad drogą. 

pac