Portal Fronda.pl: Niemieccy biskupi dopuścili protestantów do Komunii świętej. Chodzi o małżeństwa mieszane, w których luterański małżonek bardzo pragnąłby przyjmować Eucharystię wspólnie z małżonkiem katolickim. Jak to możliwe?

Ks. prof. Robert Skrzypczak: Poszukiwanie nowych furtek by wprowadzić rewolucje w myśleniu ekumenicznym może prowadzić na manowce. Od wielu lat, mniej więcej od roku 2000, pojawiają się w różnych miejscach – w północnych Włoszech, w Skandynawii, w Niemczech – przykłady praktyki, którą nazwano gościnnością eucharystyczną. Polega to na zapraszaniu na poziomie parafii duchownych różnych denominacji chrześcijańskich. Mimo tego, że oficjalnie biskupi przestrzegali przed nadużyciami, zwłaszcza przed koncelebrą, takie rzeczy jednak organizowano, gdzie pastorzy i pastorki nie tylko koncelebrowali, ale i przyjmowali Komunię, zachęcano nawet do powszechnego przyjmowania Komunii. Na ten zamęt światli kardynałowie odpowiadają przypominając, że Eucharystia nie jest kwestią romantycznego osiągnięcia duchowej czy psychologicznej jedności, ale wyraża w sobie wiarę w Chrystusa i wiarę Kościoła, jest sakramentem ciała chrystusowego, ciała Kościoła. Dlatego najpierw potrzebujemy dojść do wspólnego rozumienia sakramentów. Poza rozumieniem sakramentów jest przecież także kwestia podejścia do spraw moralnych w kościołach protestanckich. W wielu z nich istnieje otwarcie na praktykę par homoseksualnych, na antykoncepcję, aborcję. Czyni to problematycznym dopuszczenie do Eucharystii osób nieuznających tych rzeczy za grzech. Mamy tu więc zarazem problem spowiedzi sakramentalnej. Musimy dojrzeć nie tylko do takiej jedności, w której spotkamy się we wspólnych pragnieniach, ale także wspólnego rozumienia Eucharystii i innych sakramentów, kapłaństwa, moralności.

Kardynał Robert Sarah, prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, jeszcze w roku 2015 całkowicie wykluczał dopuszczanie małżeństw mieszanych do Komunii. Mówił, że to możliwe tylko wyjątkowo, gdy małżonek protestancki nie ma możliwości przyjęcia sakramentów w swojej wspólnocie. W Niemczech zawsze ma taką możliwość. Kardynał powiedział wówczas, że odejście od praktyki Kościoła byłoby profanacją. A więc niemieccy biskupi zgadzają się na profanowanie Ciała Chrystusa?

Za pontyfikatu św. Jana Pawła II mieliśmy stróża wiary, w postaci prefekta Kongregacji Nauki Wiary, kardynała Józefa Ratzingera. Wówczas kongregacja upominała niektórych pasterzy i teologów, gdy w swoich wypowiedziach rozbijali nauczanie Kościoła. Dziś jest inaczej. Następca kard. Ratzingera, kard. Gerhard Müller, który spełniał rzetelnie swoją rolę i służył następcy św. Piotra wspomagając go w strzeżeniu doktryny, został skierowany na emeryturę. Zastąpił go milczący jezuita, arcybiskup Luis Ladaria Ferrer, a kompetencje prawdziwego szefa kongregacji przejął kardynał Walter Kasper, który sam siebie przedstawia jako teolog papieża Franciszka. Dochodzi tu do pewnego zderzenia stanowisk kardynałów. Kardynałowie niekiedy wzmagają ostrość swoich wypowiedzi, chcąc się przekonać lub napomnieć, ale daje do tylko efekt zamętu. Wspomnianego tu kardynała Saraha wsparł w ubiegłym roku wstępem do książki sam Benedykt XVI. Sarah miał pewien pomysł na sprawowanie Eucharystii, tak, by odzyskać więcej poczucia sacrum i zorientować Eucharystię na Chrystusa. To spotkało się z publicznym skorygowaniem Saraha przez papieża. Niektórzy komentatorzy mówią, że mimo iż kardynał Sarah jest odpowiedzialny w Kościele za liturgię, nie bierze udziału w dyskusji wokół ewentualności interkomunii.

Dlaczego Watykan nie reaguje? Wygląda na to, że to Niemcy, a nie papież, rządzą dziś w Kościele.

Niemieccy biskupi chcieliby stać się absolutną awangardą reformy chrześcijaństwa. Robią wszystko, by mieć jak największy wpływ i służyć oparciem teologicznym papieżowi Franciszkowi. Franciszek ma wobec Niemców być może pewną słabość; został wysłany na studia doktorskie do Niemiec i czuje pewien dług wdzięczności. Niemcy próbują roztaczać przed całym Kościołem swój sztandar awangardy. Wcześniej chcieli narzucić kryteria dopuszczenia osób rozwiedzionych do Komunii, postulując docenianie oznak ziaren i świętości w związkach homoseksualnych, a teraz proponują szybką drogę do interkomunii. Na początek, ad experimentum, rozróżniania każdego przypadku, wewnątrz rodziny małżeńskiej. Słuszną uwagę wyraził ostatnio również Niemiec, kard. Josef Paul Cordes, który pytał, jakie kompetencje mają niemieccy biskupi do narzucania swoich pomysłów Kościołowi, skoro u siebie nie mają już nawet wiernych? O wszystkie swoje pomysły Niemcy dopominali się już w latach 90., rozbijając się jednak wówczas o doktrynalną skałę Józefa Ratzingera.

Czy taki ma być Kościół przyszłości? Zatomizowany, w którym będzie brakować prawdziwej jedności nauczania? W Niemczech do Komunii przystąpią rozwodnicy i protestanci, a geje otrzymają błogosławieństwo, w sąsiedniej diecezji polskiej czy czeskiej już nie. Jak to się skończy?

Wszystko zależy od następcy św. Piotra, jakie decyzje podejmie papież. Wikariusz Chrystusa cieszy się w Kościele pełną i powszechną władzą, więc może wprowadzać jakąkolwiek zmianę w myśleniu Kościoła. Niepokoją nas pomruki o konieczności reformy chrześcijaństwa, jakoby musiało się dostosować do przyszłości. Niebezpieczne jest zwłaszcza pojęcie dynamicznego rozumienia doktryny, mogące powodować, że to, co uważano niedawno za błąd i grzech, teraz uważa się za cnotę, tylko dlatego, że doktryna musi rzekomo dostosowywać się do współczesnych czasów. Jesteśmy dziś na skrzyżowaniu, to znamię kryzysu w Kościele i niebezpieczeństwo podziału. Przed groźbą schizmy wspomina często wspomniany już tu kardynał Gehrard Müller. Czy Kościół pójdzie za duchem czasu czy za Duchem świętym? Czy będzie głosił prawdę Chrystusa, czy też tę prawdę zechce dostosować do zmieniającej się mentalności człowieka? Być może biskupi niemieccy mają szczególny motyw dla zabiegania o zadowolenie swoich wiernych, ze względu na finansowanie Kościoła w Niemczech, opartego o przymusowy system fiskalny. Powoduje to niebezpieczeństwo, że klient płaci, klient wymaga. To uwaga, którą poczynił najpierw George Weigel, a później powtórzył Benedykt XVI w swojej ostatniej książce. Taka sytuacja wymaga na pewno nie tylko wielkiej modlitwy, ale i cierpliwości. Sukces w sensie samozadowolenia wiernych nie jest kluczem do Ewangelii.

Czy papież Franciszek okaże się być w stanie to przeciąć? Wygląda na to, że za tego pontyfikatu niemieckie rządy będą niepodzielne i trzeba raczej modlić się, by nowy papież zaprezentował inne myślenie. Jak Ksiądz Profesor sądzi?

Ja nie jestem nikim, jestem zerem, grzesznikiem, żeby oceniać biskupów, a zwłaszcza następcę św. Piotra. Będę tylko powtarzać, że Kościół potrzebuje dzisiaj trzech rzeczy: modlić się, modlić się i modlić się.

Czy sytuacja za tego pontyfikatu nie grozi jednak fatalnymi skutkami dla jedności Kościoła katolickiego?

Bez wątpienia nie wolno nam wystawić na sprzedaż dóbr Kościoła. Nie można liczyć, że wzrośnie na nie popyt, gdy obniżmy cenę. To nie są nasze dobra, ale dobra Jezusa Chrystusa. Celem Kościoła jest doprowadzenie człowieka do spotkania z Jezusem Chrystusem. Trzeba to zrobić na takich warunkach, jakie On zaproponował, a nie na warunkach ludzi chcących być niekiedy bardziej miłosiernymi od samego Boga. Wewnątrz Kościoła toczy się batalia między niewiastą obleczoną w słońce a smokiem. Ta batalia jest rozstrzygnięta, owszem, wygra niewiasta; rezultat tej walki jest znany. Ważne jednak, po której stronie tej batalii my się znajdziemy. Czy po stronie niewiasty obleczonej w słońce czy po stronie bestii? Kto chce, po stronie niewiasty może widzieć Matkę Bożą, po stronie bestii diabła. Może też widzieć Kościół Jezusa Chrystusa naprzeciwko kościoła czysto ludzkiego. Walczymy o zbawienie wieczne człowieka czy o nasze ziemskie zadowolenie? Te kategorie wchodzą i muszą wchodzić ze sobą w konflikt. Powtórzę, my jesteśmy od tego, by prowadzić człowieka do spotkania z Jezusem Chrystusem – na Jego warunkach. Stąd potrzeba ogromnej pokory i ogromnej modlitwy, zwłaszcza dziś, w świecie zglobalizowanym, gdzie górę biorą środki masowego przekazu, a prawda może zagubić się wśród opinii, interpretacji i badania słupków poparcia.

Rozm. Paweł Chmielewski