Przywykliśmy do tego, że w rozmaitych zachodnich krajach jest niestety szeroko rozpowszechnione używanie sformułowania "polskie obozy koncentracyjne". Dziwi szczególnie, gdy sięgają po Niemcy, co - jeżeli wykluczyć pomyłkę - zdaje się sugerować chęć uciekania od odpowiedzialności za Holocaust i zrzucenia przynajmniej części winy na Polaków.

Boli jednak szczególnie, gdy po wyrażenie "polskie obozy koncentracyjne" siegają Żydzi. A tak właśnie teraz się stało: o "polskich obozach" czytamy w dokumencie żydowskiego instytutu Yad Vashem, który zajmuje się badaniami nad Zagładą dokonaną przez hitlerowskie Niemcy.

I to niestety, nie raz: sformułowanie przewija się kilka razy w tekście materiału. Warto zauważyć, że towarzyszy też temu wykorzystywanie terminu "naziści". Czytamy więc, że to "naziści" zbudowali obozy koncentracyjne, a zaraz potem, że "w polskich obozach" przetrzymywano nie tylko Żydów, ale i Romów. 

"W czasie zimy 1944-1945 Niemcy wiedzieli, że całkowicie przegrali wojnę. Skłoniło ich to do ewakuacji polskich obozów koncentracyjnych i zorganizowania przymusowego marszu ich więźniów do Niemiec. Sami Żydzi w ostatnich stadiach wojny żyli w nieustannym strachu przed śmiercią, bo nie byli już więcej potrzebni do pracy" - brzmi jeden z passusów, w którym użyto sformułowania o polskich obozach.

"W kwietniu 1943roku naziści postawili odosobniony obóz w Płaszowie dla polskich więźniów, którzy zostali aresztowani za złamanie dyscypliny lub z powodów politycznych. Według Niemców, więźniowie ci byli 'reedukowani przez pracę'. Ci więźniowie, których oskarżono o złamanie dyscypliny, byli trzymani w obozie przez kilka miesięcy; podczas gdy więźniowie polityczni byli przetrzymywani na czas nieokreślony. Ten polski obóz przetrzymywał też dziesiątki rodzin cygańskich, włączając w to małe dzieci" - brzmi kolejny. 

pac