Okazało się, że opieszałość i niekompetencja hiszpańskich władz walnie przyczyniła się do zamachów do jakich doszło w Barcelonie.

Jak ujawniły miejscowe media, marokański imam Abdelbaki As-Satty, który był przywódcą grupy terrorystycznej przygotowującej zamachy, miał być wydalony z Hiszpanii trzy lata temu. Tak się jednak nie stało.

As-Satty w 2014 roku wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za sprzedaż narkotyków. Wtedy to po odbyciu wyroku miał zostać wydalony z Hiszpanii. Ostatecznie do tego nie doszło. Mężczyzna nie zastosował się do nakazu prawa i nie opuścił kraju, a władze nie zrobiły nic, by go do tego zmusić.

Co więcej, po wyjściu z więzienia rozpoczął działalność jako imam. Przez kilka lat głosił islamistyczną propagandę, a ostatecznie zorganizował wokół siebie grupę młodych ludzi, którzy ulegli radykalizacji i przygotowali niedawne zamachy.

Jak donosi hiszpańska gazeta "El Pais", As-Satty nie ukrywał swoich skrajnych poglądów. Wielokrotnie przez ostatnie lata miał wyjeżdżać z Hiszpanii, by kontaktować się z bojownikami Państwa Islamskiego. Otwarcie werbował też młodych ludzi gotowych podjąć dżihad w walce z niewiernymi.

przk/niezalezna.pl