Podczas gdy żyjące w ciągłym fałszu łże-elity lewicowe tłumaczą masakrę w Orlando homofobią, prawda jest o wiele bardziej złożona. Tak, u podstaw ataku leżała nienawiść do homoseksualistów - ale nienawiść wzmacniania przez wiarę mahometańską, która w wielu interpretacjach nakazuje wprost zabijanie homoseksualistów. 

Co ciekawe o tym właśnie mówił jeden z mówców w meczecie w Orlando, przekonując, że pozbawianie homoseksualistów życia jest "miłosierdziem":

Zamachowiec z Orlando nie miał, oczywiście, najpewniej nic wspólnego z Państwem Islamskim. Chcąc dodać swojemu aktowi religijnej powagi powołał się przed mordem na kalifat. Ten z kolei przyznał się do mordercy, bo ISIS zawsze przyznaje się do skutecznych zamachów terrorystycznych. 

Jest jedank faktem: Morderca homoseksualistów z Orlando musiał uzasadniać swój czyn rzeczywistymi czy też domniemanymi nakazami wiary mahometańskiej. W tym sensie lewicowe łże-elity jak ognia wystrzegające się obarczania islamu odpowiedzialnością za zbrodnię cierpią na nieuleczalną chyba ślepotę.

wbw