"Jaka będzie Europa za 3-5 lat?" - pyta Igor Janke na łamach swojego bloga na portalu Salon24.pl. Napięcia społeczne, imigranci, zamachy terrorystyczne, finansowy kryzys Grecji, nierówności społeczne, nieporozumienie między społeczeństwami a eurokratami z Brukseli, zagrożenie rosyjskie - to trudności, które osłabiają dziś Europę, wymienia Janke.

Jak dodaje publicysta, nie wiadomo, jak będzie wyglądać Europa po nadchodzących wyborach w wielu krajach, zwłaszcza Niemczech i Francji. Wciąż wielką niewiadomą jest też politka nowego amerykańskiego prezydenta, Donalda Trumpa.

Na tle problemów europejskich, pisze Janke, Polska jawi się jako oaza spokoju. "W przeciwieństwie do Francji, Niemiec, Austrii, Włoch, Holandii czy Danii żadne z kluczowych ugrupowań politycznych nie jest przeciwne UE. Rządzące PiS chcę Unię Europejską reformować. Nikt nie ma pomysłu, by organizować Polexit - ani rządzący ani opozycja. Ze strony Polski Unii Europejskiej nic nie grozi. Nie mamy ani rosnących napięć społecznych, ani dużych nierówności  (500+ znacząco ten problem zmniejszyło). Na ulicach demonstrują ludzi nielubiący PiS ale nie ma buntu głodnych i wściekłych. Nic  groźnego tu się nie zdarzy, poza grami i zabawami polityków i celebrytów z obu stron" - przekonuje autor.

Kto może zatem zmienić i naprostować Europę? Janke wątpi, by europejskie liberalne elity były w stanie to zrobić. Bez wątpienia Europy nie uratują też radykałowie z Niemiec czy Francji, którzy Unię chcą przecież raczej demontować. Tu otwiera się wielkie zadanie dla Polski. Nasz kraj musi podjąć się roli rzeczywistego lidera Grupy Wyszehradzkiej, pisze Janke, oraz podjąć dialog z Niemcami, które potrzebują patrzącego realistycznie partnera. Obecny kryzys europejski dla Polski może być szansą, puentuje Igor Janke.

ol/salon24.pl