- Mamy dwie fatalne postawy – z jednej strony histerię, że Polsce grozi straszny „orbanizm” , a z drugiej strony ślepe zapatrzenie i uważanie, że wszystko co robi Viktor Orban, jest cudowne. - mówi portalowi Fronda.pl Igor Janke, publicysta, autor m.in książki pt: "Napastnik. Opowieść o Viktorze Orbánie".

Karolina Zaremba, portal Fronda.pl: Radio Tok FM informuje, że Prawo i Sprawiedliwość jest zapatrzone w Viktora Orbana. Lewica straszy polityką premiera Węgier. Czy naprawdę jest się czego bać? Jakie działania Orbana powinny stać się wzorem dla PiS-u, a czego rząd Beaty Szydło powinien się wystrzegać?

Igor Janke: Na pewno wartościową inspiracją jest to, że Viktor Orban miał wizję, do realizacji której bardzo konsekwentnie dążył. Nie bał się wykonywać głębokich reform, ani podejmować trudnych decyzji. Nie obawiał się także iść pod prąd dominującym opiniom wśród europejskich elit. Jego zdecydowana polityka gospodarcza doprowadziła do tego, że Węgry są w lepszej sytuacji, niż były. Oczywiście to ciągle nie jest kraj „mlekiem i miodem płynący”, ale kiedy Orban przejmował rządy w 2010 roku, Węgry stały na skraju katastrofy, tak jak Grecja. Dzisiaj Węgry są krajem stabilnym gospodarczo. Możemy więc mówić o sukcesach Orbana.

Mamy dwie fatalne postawy – z jednej strony histerię, że Polsce grozi straszny „orbanizm” , a z drugiej strony ślepe zapatrzenie i uważanie, że wszystko co robi Viktor Orban, jest cudowne.

Myślę, że doświadczenie węgierskie jest niezwykle cenne, należy wyciągać z niego wnioski i się na nim uczyć. Polscy konserwatyści – również ja - są zafascynowani Orbanem, jednak na jego działania trzeba patrzeć krytycznie. Ta fascynacja wynika między innymi stąd, że Orban jest pierwszym politykiem z prawej strony, który umiał się postawić kręgom lewicowo – liberalnym. Musimy jednak pamiętać, że również popełniał błędy.

Moim zdaniem nie warto nadużywać retoryki, którą Viktor Orban stosował w stosunku do Europy. Nie należy ustawiać się w kontrze do wszystkiego, co kojarzy się z Brukselą. Trzeba raczej prowadzić taką politykę, żeby próbować wpływać na to, co dzieje się w Unii Europejskiej. Należy samemu stać się mainstreamem.

Czy w ogóle takie działanie jest możliwe?

Myślę, że nie jest to proste. Na pewno nie da się tego osiągnąć w krótkim okresie. Żyjemy jednak w czasie wielkich turbulencji spowodowanych tym, co się wokół nas dzieje. Jest to moment, kiedy Europa zaczyna się zmieniać. To, w jaki sposób tego dokona, zależy także od nas. Możemy razem z innymi partnerami na to wpływać. Należy jednak skierować się do centrum, gdyż inaczej, nie zdobędzie się większości. Dzięki temu, że PiS otworzył się na centrum, zdobył tak dużą władzę. Walcząc o wpływy w Europie również nie wolno ustawiać się wobec wszystkiego w kontrze. Należy umiejętnie współpracować, bardzo dobrze rozumiejąc swoje interesy. Trzeba także więcej robić, niż mówić. Orban nadużywa retoryki, która powoduje, że ma wielu wrogów. Taka postawa bardzo pozytywnie poskutkowała na Węgrzech, ponieważ wzmocniła elektorat. Jednak Orban musiał zapłacić bardzo dużą cenę w Europie, co było niepotrzebne. Z taką retoryką należy uważać.

Dlaczego lewica tak bardzo obawia się Viktora Orbana?

Jest to naturalne, ponieważ Viktor Orban prezentuje inny światopogląd. Jest konserwatystą, co wzbudza popłoch wśród lewicowych elit. Używa sformułowań, które nie są bliskie kręgom lewicowym. Poza tym, realnie naruszył interesy wielu środowisk lewicowo-liberalnych na Węgrzech i poza nimi. Ta reakcja jest naturalna. Nie należy się tym tak ekscytować.

Które pozytywne rozwiązania z Węgier warto przełożyć na polski grunt?

Przede wszystkim podmiotowe myślenie o swoim państwie, czy próba podmiotowego prowadzenia polityki.

Jednak nie ma pojedynczej rzeczy, którą warto zrobić. Są pewne dobre kierunki. Należy wziąć pod lupę każdą z reform i przeanalizować jej skutki. Trzeba podkreślić, że Polska jest innym krajem z innymi uwarunkowaniami.

Warto pochylić się nad polityką prorodzinną – Węgry poszły w dobrym kierunku. Prawo i Sprawiedliwość politykę prorodzinną ma na swoich sztandarach, mówiąc o pieniądzach dla rodzin – ale to jest zdecydowanie za mało. Polityka prorodzinna musi być znacznie szersza, spójna i precyzyjnie opracowana.

Należy się wystrzegać tak totalnego przejmowania państwa, jakiego dopuścił się Orban. Patologicznym jest to, że Fidesz rządzi wszystkim i stawia swoich ludzi na wszystkie możliwe stanowiska, nie tylko wysoko w administracji państwowe, ale wszędzie gdzie tylko się da. Mam nadzieję, że PiS nie dojdzie do tego momentu, gdyż jest to po prostu groźne. Należy uważać i robić to, co Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało w kampanii wyborczej – rządzić tak, by nie pogłębiać istniejących podziałów, szanując opozycję. Rządy PiS też kiedyś się skończą i warto zbudować standardy, w których obecnie rządzący chcieliby funkcjonować jako opozycja. Trzeba zbudować silne, sprawne państwo, które szanuje wszystkich obywateli i wszystkie ugrupowania polityczne i środowiska społeczne.