W klinice wykonuje się aborcje nawet w trzecim trymestrze. Słowa te padły na filmie, jaki z ukrycia nagrała pro-liferska organizacja LiveAction. Tożsamość pracownicy nie jest znana.
Kobieta wyjaśniła, że procedura takiej późnej aborcji trwa tydzień i kosztuje 8,000 dolarów.
Zastrzyk „trafi prosto w łożysko, prosto w – tu waha się przez chwilę - w ciążę” – mówi wreszcie na nagraniu. W zależności od tego, jak ułożone jest dziecko, igła zostanie wbita „w pupę dziecka” albo, co najbardziej prawdopodobne, „w głowę, w czaszkę”.
Gdy matka z LiveAction zapytała, czy dziecko będzie czuło ból, pracownica kliniki zawahała się. „Nie wiem czy jest wystarczająco rozwinięte, by go czuć... Nie sądzę... Ale to możliwe” – powiedziała w końcu. Matka spytała następnie pracownicę, co ta myśli o tym, że abortowane dzieci być może czują ogromny ból. Kobieta odparła, że taki zabieg jest „konieczny, żeby procedura mogła mieć miejsce i wreszcie, hmm, najbezpieczniejszy. To najbardziej... humanitarny sposób, żeby to zrobić”.
Tymczasem dziecko między 20. a 24. tygodniem ciąży w rzeczywistości ma już zupełnie wystarczająco rozwinięty układ nerwowy, by odczuwać ból.
Doradca z kliniki stwierdziła w końcu w rozmowie z matką, że procedura kończy się „martwym dzieckiem”. Opowiedziała też, że do jej kliniki przychodzi wiele osób z całego świata, bo to jedno z nielicznych miejsc, gdzie legalna jest aborcja w trzecim trymestrze.
Pac/LSN