Czy Stany Zjednoczone mogą jeszcze powstrzymać Państwo Środka? Takie pytanie stawia na łamach ,,Bloomberga'' publicysta Hal Brands. Jego zdaniem można zasadnie określać mianem ,,nowej zimnej wojny'' obecne stosunki między Ameryką a Chinami.

,,Krytyczne pytanie już nie brzmi, czy oba państwa są skazane na rywalizację, ale jak głęboka ta rywalizacja będzie'' - wskazuje autor. 

Według Brandsa ta zimnowojenna analogia ma szereg wad. Między innymi taką, że Chiny to nie jest państwo rewolucyjne, które dąży do zniszczenia świata kapitalistycznego. ,,Chiny są raczej zintegrowane z globalną gospodarką do tego stopnia, że są głównym partnerem handlowym wszystkich amerykańskich sojuszników w regionie Azji i Pacyfiku. I choć relacje na linii Waszyngton-Pekin pogarszają się na naszych oczach, to istnieje kilka obszarów, w których oba te państwa mają wspólny interes: np. zachowanie stabilności światowej gospodarki czy walka ze zmianą klimatu'' - wskazuje.

Autor zaznacza też, że dziś dystrybucjawładzy na świecie nie jest też tak dwubiegunowa, jak w latach zimnowojennych. ,,Właśnie z tych oraz innych powodów amerykańsko-chińska rywalizacja przypomina sytuację z końca XIX i początku XX wieku pomiędzy Wielką Brytanią, a Niemcami. Wówczas oba te kraje stawały się stopniowo coraz większymi rywalami pomimo, że były wzajemnie połączone gospodarczo'' - pisze Brands.

Brands zauważa jednak, że jest też wiele analogii. Związek Radziecki konkurował z USA nie tylko wojskiem i gospodarką, ale i ideologią. Chińczycy robiątak samo. ,,Chińscy przywódcy twierdzą, że model autorytarnego kapitalizmu jest lepszy niż amerykański model liberalnej demokracji. Pekin wspiera reżimy autorytarne od Kambodży po Zimbabwe, wykorzystując do tego celu korupcję oraz inne metody wpływu, dzięki którym osłabia funkcjonowanie demokracji w regionie Azji i Pacyfiku i wzmacnia budowę opartego o wysokie technologie państwa policyjnego'' - pisze.

Według autora USA muszą też budować powiązania z krajami całego świata, bo to właśnie sojusze będą odgrywać kluczową rolę w najbliższych latach. Tak jak ZSRR nie odważył się zakwestionować siły całego Zachodu, tak i Pekin nie zrobi tego odnośnie USA i jego aktualnego systemu sojuszy.

bb/forsal.pl