„Jestem ostrożnym optymistą. Z naciskiem na „ostrożnym”. Dlatego, że uważam, że eurowybory są do wygrania. Jeżeli my ich nie wygramy w proporcji 6:4, to my nie zasługujemy na wolność! Po prostu musimy to wygrać poważnie. Wieloma procentami” - mówił Jarosław Kurski w trakcie konwencji „Polacy dla Europy”, zorganizowanej przez Społeczne Komitety Wyborców.
Wicenaczelny „Gazety Wyborczej” w trakcie konwencji nie mówił jak dziennikarz, ale po prostu jak polityk opozycji totalnej:
„Jeżeli my przerżniemy, to my się nie odbudujemy przez 24 lata!”.
Kurski przyznał, że w wyborach parlamentarnych opozycja przegra w Sejmie. Powiedział więc:
„[…] uważam, że matematycznie my przegramy w Sejmie. Że PiS wygra te wybory”.
Tak, wciąż mamy do czynienia ze słowami osoby, która nie jest (przynajmniej według naszej wiedzy) jednym z kandydatów Koalicji Europejskiej w wyborach do europarlamentu.
Kurski jest też zdania, że opozycja (o której mówi per „my”) jest w stanie wygrać wybory do Senatu „w proporcji 70:30 lekko”. Przyznaje też jednak, że jeśli opozycja nie zrealizuje jego planu, to nie będzie się w stanie odbudować przez lata:
„Absolutnie jestem przekonany, że jeżeli my przerżniemy, to się nie odbudujemy przez lata. Nie przez cztery, nie przez osiem. Przez osiemnaście, dwadzieścia cztery. Idzie fala, jak się w nią wpiszemy, to już z tego nie wyjdziemy”.
J.Kurski (GW): Oni wygrają sejm, ale mając blokujący senat, nie będą w stanie rządzić. Ale trzeba im pozwolić dopóki będzie Duda, długopis Duda! Musimy doczekać sierpnia 2020 r. w którym będziemy mieli naszego prezydenta, nas senat i większość sejmu (cz.5)pic.twitter.com/lldEoYd7ZA
— WaldemarKowal (@waldemarkowal) 26 marca 2019
dam/TVP.Info,Fronda.pl