Nowym przykładem tego zjawiska jest wywiad, jakiego udzieliła jedna z autorek genderowych programów dla przedszkoli Dorota Obidniak „Krytyce Politycznej”. Kobieta nie ukrywa, że jest wściekła, że ktoś ośmielił się sprzeciwić promowanej przez nią ideologii i przekonuje, że wszyscy, którzy mają odwagę, by to robić, to „przeciwnicy demokracji”. - Niepokoi mnie tempo, w jakim rosną w siłę przeciwnicy demokracji, laickiego państwa, otwartości na innych. Jestem zawstydzona postawą wielu nauczycieli, jestem rozczarowana brakiem reakcji ze strony władz oświatowych – przede wszystkim Ministerstwa Edukacji. Kiedy sprawa wybuchła, myślałam, że to incydent, że w wyniku nieporozumienia, które zostało sprytnie wykorzystane przez kościelnych i partyjnych czynowników oraz cyniczne media, powstało chwilowe zamieszanie, że wystarczy wyjaśnić parę pojęć, a emocje ucichną. Przez dwa popołudnia w radiu wyjaśniałyśmy z Joanną Piotrowską, co oznacza słowo gender i dlaczego wychowanie równościowe jest ważne. Tymczasem im więcej osób podejmowało podobne próby, tym agresywniejsi stawali się ich adwersarze – przekonuje Obidniak. I określa wszystkich przeciwników instrukcji WHO o nauczaniu przedszkolaków masturbacji, „hunwejbinami księdza Oko”.

TPT/Krytykapolityczna.pl