Opanowane przez homolobby instytucje naukowe, takie jak Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologów, od lat zasypują opinię publiczną sloganami niemającymi nic wspólnego z rzetelnymi badaniami naukowymi. Na szczęście coraz więcej naukowców – psychologów i psychiatrów – zaczyna łamać zmowę milczenia na temat homoseksualistów i publikuje swoje odkrycia kierując się dążeniem do prawdy, zamiast chęcią zadowolenia homoaktywistów.

W sierpniu na łamach kwartalnika The New Atlantis swój artykuł opublikowali dwaj znani amerykańscy psychiatrzy – dr Lawrence Mayer, wykładowca statystyki i biostatystyki Arizona State University oraz dr Paul McHugh, ordynator oddziału psychiatrii szpitala Johns Hopkins Hospital w Baltimore w latach 1975-2001. Co ciekawe, pierwszy z autorów sam siebie określa jako zwolennika równości i przeciwnika dyskryminacji osób LGBT, a także zaznacza, że wielokrotnie reprezentował interesy tej grupy jako biegły sądowy.

Podczas obserwacji wyników kilkuset badań z zakresu medycyny, psychologii i nauk społecznych, psychiatrzy zauważyli, że nie ma żadnych biologicznych dowodów wspierających tezę o tym, że skłonności homoseksualne lub transseksualne są wrodzone. Badania drobnych różnic neurobiologicznych między homo- a heteroseksualistami nie wyjaśniają ich pochodzenia, więc równie dobrze mogą być efektem cech wrodzonych, jak i czynników środowiskowych czy psychologicznych. Ludzki mózg jest organem plastycznym i również w kwestiach seksualnych, nowe połączenia neuronowe powstają poprzez powtarzanie pewnych czynności i dostarczanie regularnie tych samych bodźców. Jak zaznaczają naukowcy, homoseksualiści 2-3 razy częściej padali w dzieciństwie ofiarami molestowania seksualnego niż heteroseksualiści. Jednocześnie, według większości badań połowa mężczyzn, którzy w dzieciństwie padli ofiarą molestowania homoseksualnego, w dorosłym życiu wykazuje takie skłonności.

McHugh i Mayer wyciągnęli podobne wnioski z badań nad osobami transseksualnymi, stwierdzając, że obserwowane korelacje między specyficzną aktywnością mózgu a identyfikowaniem się z przeciwną płcią są znikome i nie mogą być uznane za dowód na możliwość urodzenia się „kobietą w ciele mężczyzny” lub „mężczyzną w ciele kobiety”. Wskazują także na niebezpieczeństwa płynące z poddawania transseksualistów operacji zmiany płci, ponieważ osoby po takich zabiegach 5 razy częściej podejmują próby samobójcze i 19 razy częściej przyczyną ich śmierci jest samobójstwo. Tego typu operacje są szczególnie szkodliwe w przypadku dzieci, ponieważ większość z nich wyrasta w okresie dojrzewania z problemów z identyfikacją z własną płcią, a szkody wyrządzone przez chirurgów plastycznych i terapię hormonalną często są już nieodwracalne.

W Polsce sytuacja może nie wydawać się jeszcze tak drastyczna jak na Zachodzie, ale pamiętajmy, że prawie wszystkie wystawy „Stop dewiacji” przedstawiające naukowe fakty nt. zagrożeń płynących z homoseksualizmu padły ofiarą tęczowych wandali. Jednocześnie, bluźniercze banery kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju” były bez żadnych przeszkód prezentowane w największych miastach Polski. Coraz częściej pod płaszczykiem równości i tolerancji do szkół i przedszkoli wchodzą homoseksualni aktywiści. Liberalni parlamentarzyści próbowali wprowadzić do polskiego prawa penalizację tzw. „mowy nienawiści”, która na Zachodzie stanowi podstawowe narzędzie tęczowej dyktatury. Lobby LGBT nie chodzi wyłącznie o zakneblowanie naukowców, dziennikarzy czy działaczy społecznych. Stawką, o którą toczy się gra jest dobro przyszłych pokoleń Polaków. Tylko od nas zależy czy będą wychowywać się w zdrowych rodzinach czy w zdegenerowanym i hedonistycznym społeczeństwie.

Jacek Januszewski

Fundacja Życie i Rodzina