Ksiądz na swoim blogu na Huffington Post wspomina, z jak wielkim odzewem spotkała się jej publikacja.

Twierdzi, że otrzymał dosłownie tysiące listów i e-maili z całego świata i „tylko kilka z nich było negatywnych”. Jak pisze, większość wyrażała wsparcie albo pochodziła od tych, „którzy zostali skrzywdzeni przez nauczanie Kościoła katolickiego na temat homoseksualizmu.” „Smuci mnie, że Kościół, który kocham, potrafi być tak okrutny dla tak wielu członków – dobrych i kochających osób” – dodaje.

„Księża nie ujawnią się jako homoseksualiści, bo się boją. Przypuszczam, że boją się bardziej straty źródła utrzymania (...) niż bycia odrzuconym. Jednak jeżeli moja historia jest jakąś wskazówką, to ludzie zdają się być gotowi by zaakceptować księdza-geja” – ks. Meier skomentował sytuację innych homoseksualnych księży w Kościele.

Ksiądz ma nadzieję, że w przyszłości księżom-gejom w Kościele będzie łatwiej. Daje mu ją papież Franciszek. „Nasz nowy papież dał nam nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze. Często mówiłem, że jestem ‘ostrożnie optymistyczny’ na temat ‘nowego języka’ papieża.”

Ksiądz stwierdza też, że głosi prawdę Bożą na temat homoseksualizmu. „Prawdę, że homoseksualizm nie jest krzyżem, nie jest chorobą, nie jest zaburzeniem, ale pięknym darem od Boga. (...) Prawdę, która rozpoznaje wrodzoną godność i równość wszystkich ludzi, niezależnie od tego, kogo kochają”.

Wygląda na to, że ks. Meier nie zna Katechizmu Kościoła Katolickiego 2357 - 2359, który jasno potępia, w oparciu o Biblię, akty homoseksualne, a nie homoseksualistów. Na szczęście, jak sam wyznał, otrzymał niedawno pismo z archidiecezji Saint Louis, z którego wynika, że jego dni jako księdza są już policzone.

fronda.pl/huffingtonpost