Australijski biskup uważa, że są dobre argumenty wspierające koncepcję państwowej legalizacji ,,małżeństw'' homoseksualnych. Obecnie obywatele Australii głosują za pośrednictwem poczty w sprawie gejowskich związków.

Wydawałoby się, że Kościół katolicki będzie bronił normalności, ale... nie do końca. Biskup Bill Wright zasugerował w artykule na łamach magazynu ,,Aurora'', że katolicy mogą głosować na ,,tak''.

,,Sprawa z każdym proponowanym prawem nie polega na tym, że jest ono zgodne czy nie z nauczaniem Kościoła lub ideałem moralnym, ale z tym, czy jest dobrą regułą praktyczną dla ludzi żyjących w danym czasie w społeczeństwie'' - uznał hierarcha.

,,Takie argument z <dobra wspólnego> może wskazywać, że w naszym pluralistycznym społeczeństwie więcej dla ogólnego pokoju i harmonii zrobi to, że pary gejowskie będą mogły mieć swoje miejsce w uznawanych strukturach, niż być wykluczane'' - dodaje.

Już w roku 2015 biskup opowiadał się za legalizacją homomałżeństw. ,,Byłoby lepiej zachować nazwę <małżeństwo> dla rzeczy, którą długo definiowała: życiowego projektu mężczyzny i kobiety, którzy budują trwały związek i chcą mieć dzieci, by stworzyć dom i rodzinę [...]. Jednak czas na to już prawdopodobnie minął'' - ocenił.

Gdyby był to wyskok jednego biskupa... Niestety, jest gorzej. Inny australijski hierarcha, Vincent Long Van Nguyen, zabierając głos w tej sprawie powiedział, że Australijczycy... nie powinni tak szybko mówić homomałżeństwom ,,nie'', bo najpierw muszą ,,rozważyć rzecz w sumieniu'' i rozpoznać ,,wolę Ducha świętego'' na dzisiejsze czasy.

Australijczycy prawdopodobnie wypowiedzią się na ,,tak'' - według sondaży ,,za'' jest 66 procent obywateli. Że katoliccy biskupi przyłączają się do tego chóru, jest i musi być po prostu żałosne.

mod/life site news