- Dziś rano otwieram gazetę i widzę, że bez żadnego sygnału, bez choćby próby rozmowy, nie zamieszczono mojego cotygodniowego tekstu, w którym tym razem wyrażałem sprzeciw wobec pomysłu budżetowej refundacji in vitro. Zamieszczono za to atak na mnie (oparty o tekst, którego w gazecie nie ma), pełen ideologicznego jadu – napisał Hołownia. I podkreślił, że jest to dość brudna metoda walki o zwycięstwo. - To jest jakiś sen chorego.. Nie mogę się nadziwić, że w naszym kraju ciągle panują takie metody – podkreśla.

A gdy zapytał, dlaczego jego tekst został zdjęty, usłyszał „burę, jak w zerówce”. „Zdanie redakcji w sprawie in vitro powinno być jasne nie tylko dla naszych czytelników, lecz także dla naszych stałych autorów. Niestety, okazało się, że tak nie jest”. I kara. Nagana na forum publicum i zdjęcie tekstu (opublikowano go ponoć na osłodę w Internecie). Próbowałem dowiedzieć się o sprawie u obecnego kierownictwa czegoś jeszcze, usłyszałem, że tygodnik „to nie hyde park“ i nie można tu głosić poglądów „sprzecznych z poglądami redakcji” - podkreśla Hołownia i dodaje, że „chrześcijańska miłość bliźniego nie pozwala mi rzecz jasna dłużej męczyć swoją obecnością ludzi, którzy na łamach chcą uprawiać wolność myśli, pod warunkiem, że są to ich własne myśli”.

TPT/Stacja7.pl