Krzysztof Hołowczyc po wywiadzie udzielonym „Do Rzeczy” ma szansę zostać wrogiem liberalnego estabilishmentu. Przyznał bowiem, że „Bóg, honor, Ojczyzna” to słowa, które mają dla niego fundamentalne znaczenie.

Krzysztof Hołowczyc zapewnił w rozmowie, że jest gotowy stanąć do walki za Polskę i zginąć w jej obronie. „Tak mnie wychowano” – mówi kierowca. „Wiem, że dla swojej ojczyzny trzeba poświęcić wiele. I tego żadna moda ze mnie nie wygodni. Jeśli trzeba stanąć i walczyć za swój kraj, to ja to zrobię” – przekonuje Hołowczyc.

Podkreśla przy tym coś, o czym liberalni inżynierowie społeczni woleliby zapomnieć: że „walka jest wkodowana w męski genotyp”. I właśnie dlatego Hołowczyc od tak dawna jest rajdowcem. „Myślę, że to jest jakaś namiastka tego, co każdy mężczyzna chciałby w życiu robić: walczyć o słuszną sprawę, podejmować życiowe wyzwania, być blisko śmierci. Współczesnym mężczyznom trochę tego brakuje. Stajemy się maszynkami do zarabiania pieniędzy, a rezygnujemy z wyzwań, które dotykają naszej fizyczności, pozwalają być wojownikami” – mówił kierowca.

Hołowczyc podkreśla też, jak ważna jest w jego życiu wiara katolicka. Przekonuje, że dzięki niej „wie, co będzie po śmierci, spokojnie się do tego przygotowuje”. „I nawet, gdy czasem któryś z moich kolegów odchodzi po ludzku za wcześnie, wiem, że Pan Bóg go potrzebował, bo zbiera sobie tę grupę rycerzy” – mówi Hołowczyc. I dodaje: „I ja też chciałbym być w tej grupie, by tam Bogu służyć jako rycerz”.

kad