Tadeusz A. Olszański


15 grudnia w Kijowie zebrał się sobór generalny metropolii kijowskiej Kościoła prawosławnego, podporządkowanej patriarchatowi Konstantynopola (patriarchatowi ekumenicznemu). Jego uczestnicy zaakceptowali nadany przez patriarchę ekumenicznego statut oraz wybrali na swojego zwierzchnika metropolitę Epifaniusza (biskupa Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego), który 6 stycznia 2019 roku ma odebrać w Konstantynopolu (Stambule) tomos, nadający metropolii kijowskiej autokefalię. Powstały w ten sposób nowy Kościół będzie nosić nazwę Kościół Prawosławny Ukrainy.

 

Tym samym rozpoczął się proces jednoczenia struktur kościelnych trzech Kościołów ukraińskiego prawosławia: Patriarchatu Kijowskiego (UPC-KP), Ukraińskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego (UAPC) oraz Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego, uznającego zwierzchność patriarchy Moskwy (UPC). Na razie nie wiadomo, jaka część kapłanów i wiernych tego ostatniego przejdzie do nowej metropolii kijowskiej. Przeprowadzenie soboru i wybór zwierzchnika zjednoczonego Kościoła nie są równoznaczne z końcem rozłamu w ukraińskim prawosławiu. Jest to zaledwie początek skomplikowanego procesu, który może wywołać szereg konfliktów wewnątrz Ukrainy i w stosunkach ukraińsko-rosyjskich.

Kijowski sobór jest sukcesem Petra Poroszenki, który wiosną tego roku uzgodnił nadanie tomosu bezpośrednio z patriarchą ekumenicznym Bartłomiejem. Sukces ten będzie aktywnie wykorzystywany w kampanii przed wyborami prezydenckimi (31 marca 2019 roku), choć nie gwarantuje prezydentowi wejścia do drugiej tury, a tym bardziej ostatecznego zwycięstwa. 

Kijowski sobór zjednoczeniowy

Na mocy decyzji soboru patriarchatu ekumenicznego z 11 października br. metropolia kijowska (powstała w XI wieku; od XVII wieku podporządkowana patriarchatowi Moskwy) została przywrócona i powróciła w zależność od Konstantynopola, jednak jeszcze bez statusu autokefalii. Aby przyznać status autokefaliczny Kościołowi ukraińskiemu, konieczny był sobór zjednoczeniowy. Wzięli w nim udział przedstawiciele wszystkich trzech Kościołów: wszyscy biskupi UPC-KP i UAPC (odpowiednio 42 i 12) i 2 biskupów UPC (z 73 czynnych). Każdemu z nich towarzyszyło po jednym przedstawicielu kleru parafialnego oraz mnichów lub świeckich. Obradom de facto współprzewodniczyli egzarcha (delegat) patriarchatu ekumenicznego oraz prezydent Ukrainy. Ta formuła, zwana soborem generalnym (pomisnyj sobor), ma rangę wyższą od soboru (synodu) biskupiego. Z biskupów UPC udział w soborze wzięli metropolita winnicki i barski Symeon oraz metropolita perejasławsko-chmielnicki i wiszniewski Aleksander, główny orędownik autokefalii w UPC. Zabrakło metropolity czerkaskiego i kaniowskiego Sofroniusza, jeszcze wiosną tego roku czynnego promotora autokefalii (zważywszy, że liczy 78 lat, tłumaczenie jego nieobecności stanem zdrowia wydaje się prawdopodobne). Mniejsza od oczekiwanej liczba biskupów UPC (według doniesień medialnych, wiosną br. list do patriarchy Bartłomieja o nadanie autokefalii Cerkwi ukraińskiej miało podpisać 10 biskupów tej struktury) wynika ze skutecznej presji ze strony Moskwy oraz nadal dużego stopnia nieufności wobec UPC-KP.

Sobór przebiegł sprawnie i trwał zaledwie kilka godzin. Biskupi, kapłani i świeccy zaakceptowali statut metropolii, wybrali też jej zwierzchnika, który będzie nosił tytuł metropolity Kijowa i całej Ukrainy. Został nim metropolita Epifaniusz (zob. biogram w Aneksie), liczący niespełna 40 lat, namiestnik patriarchy Filareta, od 2013 roku faktyczny zarządca UPC-KP (liczący prawie 90 lat patriarcha pozostaje przywódcą duchowym).Sobór obradował w najczcigodniejszym miejscu Ukrainy – w nawie głównej kijowskiego soboru Mądrości Bożej (Sofii), wzniesionego na początku XI wieku, u stóp pochodzącej z okresu budowy mozaiki przedstawiającej Matkę Bożą jako Orantkę (Orędowniczkę). Mozaika ta zwana jest od wieków Murem Niezruszonym i jest uważana za symbol i gwarancję przetrwania Ukrainy. Tomos, ustanawiający autokefalię metropolii kijowskiej, nie został wręczony zwierzchnikowi na zakończenie soboru, ale ma to nastąpić 6 stycznia 2019 roku, w wigilię Bożego Narodzenia (według kalendarza juliańskiego) w Konstantynopolu. Po pomyślnym zakończeniu kijowskiego soboru będzie to już tylko formalność. 
 

Kościół Prawosławny Ukrainy

Nowy Kościół ma nosić nazwę Kościół Prawosławny na Ukrainie (taką formę w języku greckim mają nazwy autokefalicznych Kościołów prawosławnych), jednak na Ukrainie będzie używana forma „Kościół Prawosławny Ukrainy” (Prawosławna Cerkwa Ukrajiny, PCU). W początkowym okresie możliwe będzie używanie określeń niejednolitych, zwłaszcza zawierających dodatek „autokefaliczna” lub „pomisna” (partykularna). Wbrew powszechnym na Ukrainie oczekiwaniom zjednoczony Kościół prawosławny Ukrainy nie otrzymał statusu patriarchatu, a tylko metropolii. Niektórzy obserwatorzy uważają, że patriarchat będzie kolejnym etapem eklezjalnego usamodzielniania się Ukrainy, wydaje się to jednak mało prawdopodobne. Nie tylko dlatego, że patriarchat kijowski proklamowano w 1992 roku samowolnie (nie oglądając się na patriarchat ekumeniczny i inne Kościoły autokefaliczne), ale też dlatego, że współczesne prawosławie nie tworzy nowych patriarchatów. Ponadto patriarchat ekumeniczny nie chce antagonizować innych Cerkwi partykularnych. Niewykluczone jednak, że w przyszłości metropolia kijowska mogłaby zostać wyniesiona do statusu patriarchatu, ale będzie to zależało od przebiegu procesu jednoczenia ukraińskiego prawosławia.

Sędziwemu Filaretowi, którego dziewięćdziesięciolecie urodzin przypadające 23 stycznia 2019 roku zostało wpisane przez Radę Najwyższą na listę uroczystych obchodów na szczeblu państwowym, sobór przyznał dożywotni tytuł honorowego patriarchy. Jak się wydaje, miał on zamiar ubiegać się o zwierzchnictwo nowego Kościoła, jednak ustąpił wobec wyraźnego zakazu patriarchy Bartłomieja (zwierzchnik UAPC metropolita Makariusz ujawnił, że także otrzymał taki zakaz) oraz prawdopodobnie w zamian za poparcie przez sobór kandydatury metropolity Epifaniusza.

Przyszli metropolici kijowscy nie będą zatwierdzani przez Fanar w żadnej formie, patriarchat ekumeniczny nie będzie miał również wpływu na konstytuowanie się synodu kierującego pracami metropolii. Jednak opracowany w Konstantynopolu statut metropolii kijowskiej przewiduje rozwiązanie dotychczas na Ukrainie nieznane: synod ma liczyć 12 biskupów, wybieranych na roczną kadencję, przy czym połowa składu będzie wymieniana po pół roku (zniesiono instytucję stałych członków synodu). Oznacza to rewolucję w zarządzaniu Kościołem, której wielu będzie niechętnych, jednocześnie jednak sprzyjać będzie demokratyzacji tej struktury. Jedynymi formami zależności metropolii kijowskiej pozostanie to, że krzyżmo (olej do namaszczeń, w językach wschodniosłowiańskich myro/miro) będzie ona otrzymywać z Konstantynopola, a nie przygotowywać samodzielnie, a także wymagana będzie konieczność uzgadniania z Fanarem kanonizacji. To pierwsze jest kwestią czysto liturgiczną, drugie ma pewne znaczenie praktyczne: Konstantynopol może zakwestionować niektóre kandydatury, więc ingerować w politykę kanonizacyjną PCU (procedura kanonizacji w Kościele wschodnim nie jest tak sformalizowana, jak w katolickim).

Przedwyborcza gra Poroszenki

Prezydent Ukrainy nie tylko był obecny na soborze (zasiadł w jego prezydium, obok przedstawiciela patriarchy ekumenicznego), ale na początku obrad wygłosił do zebranych przemowę, co postawiło go w roli nieformalnego współprzewodniczącego obrad. Zaś 16 grudnia podczas konferencji prasowej ujawnił, że w dniach poprzedzających sobór osobiście mediował w licznych sporach i konfliktach między przedstawicielami Kościołów. Po zakończeniu obrad prezydent Poroszenko wyszedł wraz z nowym metropolitą na plac przed soborem sofijskim, gdzie od rana trwał wielotysięczny wiec patriotyczno-religijny, prowadzony przez ministra kultury Jewhena Niszczuka. Po formalnym przedstawieniu przez ministra metropolity Epifaniusza Poroszenko wygłosił przemówienie. Była to procedura porównywalna ze średniowieczną inwestyturą monarszą, gest rażąco sprzeczny z zasadą rozdziału Kościoła od państwa. W towarzyszącej temu mowie prezydent Ukrainy stwierdził z jednej strony, że nie ma zamiaru tworzenia Kościoła państwowego. Jednocześnie jednak zasugerował szczególny związek państwa z powstałym właśnie Kościołem partykularnym, zapowiadając, że państwo będzie bronić praw tych, którzy zechcą przejść z UPC do Kościoła autokefalicznego. Faktycznie będzie to ingerencją w kwestie wyznaniowe, zresztą państwo nie będzie mieć innego wyjścia – organy państwa ukraińskiego są dysponentem cerkwi i innych obiektów kultu.

Uzyskanie autokefalii prezydent Poroszenko uznał za „ostateczne zdobycie niepodległości”, a autokefaliczną metropolię za „Kościół bez Putina”. W ten sposób chce on zapisać się w historii jako ten, który obronił państwo przed rosyjską agresją i dokończył procesu emancypacji Ukrainy, zrywając nie tylko więzi polityczne, ale i konfesyjne z Rosją...

Czytaj całość na łamach Ośrodka Studiów Wschodnich

osw.waw.pl