Marta Brzezińska: PISF wytoczył proces Jerzemu Zalewskiemu, od którego domaga się zwrotu 2 mln złotych. Chodzi oczywiście o „Historię Roja”. Pan Poseł jest mocno zaangażowany w promowanie etosu Żołnierzy Wyklętych. Jak Pan ocenia decyzcję PISF?

 

Stanisław Pięta: Przyjmuję tą informację z przykrością. Ubolewam, że PISF prowadzi taką politykę, w ramach której z jednej strony popiera takie produkcje, jak „Pokłosie”, a z drugiej – wytacza proces reżyserowi filmu o antykomunistycznym podziemiu zbrojnym. Szkoda, że PISF prowadzi politykę popierania filmów, które godzą w polskość, albo w religię, a patriotyczne produkcje traktuje po macoszemu.

 

Dlaczego takie filmy jak „Historia Roja” są niewygodne? Przecież film Zalewskiego już dawno został okrzyknięty tzw. półkownikiem.

 

Są niewygodne, bo ujawniają prawdę i delegitymizują postkomunistyczny establishment. Młodzi ludzie, którzy oglądają „Historię Roja”, czytają o Żołnierzach Wyklętych, zaczynają zadawać sobie pytanie, jak to się stało, że jedni zachowali się jak bohaterowie, stanęli do walki przeciw nowemu okupantowi, a inni przyłączyli się do barbarzyńskiego najeźdźcy. Filmy o Wyklętych prowadzą do pewnej refleksji, do postawienia pytań o status spadkobierców PRL. Jak to jest, że nie ma środków na prowadzenie prac ekshumacyjnych na Łączce, na odnalezienie ofiar komunistyczych zbrodni, a są pieniądze na wielotysięczne emerytury dla ubeckich morderców, którzy prześladowali żołnierzy podziemia antykomunistycznego?

 

Takie refleksje mogą być dla kogoś niebezpieczne?

 

Pewien upór, który rodzi się w sercu młodego człowieka, jest dla spadkobierców PRL bardzo niebezpieczny, bo podkopuje ich prawo do funkcjonowania w przestrzeni publicznej i ujawnia prawdę o łajdackim, postkomunistycznych pochodzeniu. Inicjatorzy przedsięwzięć upamiętniających Żołnierzy Wyklętych nie powinni się jednak poddawać. Wszyscy mamy zobowiązania wobec tych młodych chłopców, którzy – będąc w tragicznym położeniu – wybrali postawę patriotyczną i stanęli z bronią w ręku przeciw komunistycznemu najeźdźcy. Co więcej, mamy też obowiązki wobec przyszłych pokoleń, którym musimy przekazać prawdę, uchronić ją przed zadeptaniem, zamilczeniem. Etos Wyklętych jest o tyle wartościowy, że stanowi mocny fundament polskiego patriotyzmu. Ten etos nie jest niczym skalany, zepsuty, zeszpecony. Z całym szacunkiem do „Solidarności”, ale wspaniała sprawa, wybuch wolności w roku '80 został niejako skalany Magdalenką i okrągłym stołem. Etos „Solidarności” jest więc zainfekowany jakimś podłym układem z komunistami, a etos Żołnierzy Wyklętych jest krystalicznie czysty.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska