Jedną z pierwszych spraw jakimi zajęła się Hillary, była obrona dwóch gwałcicieli 12-letniej dziewczynki. Na ujawnionym przez amerykańskich dziennikarzy nagraniu ówczesna narzeczona Billa Clintona, chwali się, w jaki sposób udało się jej podważyć wiarygodność dziewczynki. Rodham przyznała się, że wykorzystała jej "niestabilność emocjonalną", sprowadzającą się do tego, że od zawsze szukała towarzystwa starszych mężczyzn. Dowodziła też, że nastolatka snuje fantazje, które jeżeli nie zostaną spełnione, kończą się wybuchem histerii. Miał to efekt życia w rozbitej i patologicznej rodzinie.
51-letnia dziś Amerykanka, ofiara tamtego gwałtu powiedziała niedawno w wywiadzie dla "The Daily Beast", że "przeszła przez tę kobietę piekło". Dopiero teraz dowiedziała się, że obrończynią jej oprawców była Clinton, która zawsze uważała się za obrończynię praw kobiet.
– Niewykluczone, że nagranie będzie jednym z elementów amunicji, jaką posłuży się prawica dla zmniejszenia szans Clinton na prezydenturę – powiedział w rozmowie z portalem Onet.pl dr Maciej Turek z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
ED/Onet.pl