Komisja weryfikacyjna, która dziś przesłuchuje byłego pracownika BGN Krzysztofa Śledziewskiego najwyraźniej rozdrażniła prezydent Warszawy, która w swoim oświadczeniu na temat reprywatyzacji nie pominęła rzekomego "zamachu" na Sąd Najwyższy.

Urząd m. st. Warszawy opublikował w czwartek oświadczenie prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, w którym podkreśliła raz jeszcze swoje stanowisko w sprawie przesłuchania przed komisją weryfikacyjną. Prezydent podjęła temat działki przy ul. Chmielnej 70. Według niej zeznania Śledziewskiego to oręż w walce politycznej, a sprawy by nie było, gdyby Śledziewski "nie zataił przed przełożonymi dokumentów, które dawały nam możliwość innego rozpatrzenia wniosku".

Gronkiewicz-Waltz nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie afery reprywatyzacyjnej. "Ja zrobiłam, co do mnie należało: zwolniłam tych pracowników, którzy zawiedli – zataili kluczowe dokumenty, wprowadzili mnie w błąd, czy nie wykazali się odpowiednim nadzorem nad pracownikami" - podano w oświadczeniu prezydent Warszawy.

Na koniec nie zabrakło odniesienia się do bieżących wydarzeń. "Jako profesor prawa nie mogę pominąć sprawy, o której dowiedzieliśmy się dzisiejszej nocy: zamachu na Sąd Najwyższy. Pod osłoną nocy likwiduje się konstytucyjny trójpodział władzy" - skomentowała Hanna Gronkiewicz-Waltz.

krp/um.warszawa.pl, Fronda.pl