Dziś w „Faktach po Faktach” na antenie TVN24 gościła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Rozmowa dotyczyła posiedzenia Komisji Weryfikacyjnej, podczas którego podwładni prezydent stolicy zeznawali, że m.in., że miała ona wiedzę na temat spraw dot. nieruchomości wrażliwych społecznie.

Jeszcze bardziej nieprawdopodobnie niż zeznania Jerzego Mrygonia były słowa Krzysztofa Śledziewskiego, byłego pracownika ratusza, który twierdzi, że „była grupa ludzi, która traktowała reprywatyzację biznesowo”.

Dodawał także, że „góra” chciała, by rocznie zapadało 300 decyzji dot. reprywatyzacji. Gronkiewicz-Waltz miała także wpływać na owe decyzje. Śledziewski twierdzi, że spotkał się:

z co najmniej jedną sytuacją, w której pani prezydent życzyła sobie zmiany decyzji Biura Gospodarki Nieruchomościami”

Jan Śpiewak komentował, że prezydent Warszawy jest skończona i w normalnej sytuacji powinna zostać zmuszona do podania się do dymisji. Tymczasem we wspomnianym programie TVN24 Hanna Gronkiewicz-Waltz wydaje się dalej iść w zaparte.

Pan Śledziewski mówi, co mu ślina na język przyniesie”

- twierdzi prezydent Warszawy. Dodaje także, że jest z nim w sporze, a on sam został zwolniony dyscyplinarnie. Dalej zatem podkreśla:

Nie ingerowałam w proces reprywatyzacji, były osoby upoważnione”

Odniosła się także do zarzutu dot. jej niezadowolenia z odmowy działki przy ul. Towarowej i al. Solidarności:

Jest to absolutnie nieprawda, konfabulacja, kłamstwo p. Rudnickiego, bo jak rozumiem, powołuje się na rudnickiego. Jest już kolejny miesiąc i różne bajki może poopowiadać.”

Zaprzeczała także, że miasto żądało wydawania 300 decyzji rocznie.

Dziś mieliśmy do czynienia z zaledwie pierwszym dniem i pierwszymi świadkami komisji ds. reprywatyzacji w Warszawie. Strach pomyśleć jakie fakty ujrzą dzienne na kolejnych posiedzeniach. Jedno wydaje się być pewne – Hanna Gronkiewicz-Waltz w dalszym ciągu będzie szła w zaparte. Jak długo? Czas pokaże.

dam/wpolityce.pl,fronda.pl