Histeria wywołana śmiercią Anny Przybylskiej, która pośmiertnie została namaszczona na jedną z najwybitniejszych artystek scen polskich, choć kojarzona jest wyłącznie z drugoplanową rolą policjantki w telewizyjnym serialu dla gospodyń domowych i bezrobotnych bez prawa do zasiłku pt. "Złotopolscy", dowiodła jak wielka jest potrzeba kreowania przez media nowych gwiazd i autorytetów.

Wkrótce po śmierci aktorki grupa posłów przedstawiła propozycję, by przyszły rok był rokiem Przybylskiej. Z nadania sejmu i senatu mieliśmy już lata poety Mickiewicza, kompozytora Chopina, malarza i dramaturga Wyspiańskiego, czas więc aby nastał rok sierżant Marylki.

Dziś przed południem, podczas obrad parlamentu, posłowie uczcili minutą ciszy zmarłego w zeszłym tygodniu PRL-owskiego gwiazdora Stanisława Mikulskiego, znanego, podobnie jak Przybylska, z jednej roli. W latach 1967-1968 Mikulski wystąpił w serialu TV pt. "Stawka większa niż życie", gdzie zagrał Hansa Klossa - polskiego oficera w niemieckim mundurze pracującego dla sowietów.

Całe zawodowe życie Mikulskiego polegało na wykonywaniu zadań propagandowych zlecanych przez ówczesny reżym. Ich ukoronowaniem było stanowisko dyrektora Polskiego Centrum Kultury przy ambasadzie PRL w Moskwie.

Wniosek w sprawie Mikulskiego został złożony przez posłów SLD. Iwiński uzasadniając tę propozycję powiedział, że aktor "był ikoną popkultury, a jego role wpisały się w świadomość Polaków". Idąc tym tropem rozumowania wkrótce możemy spodziewać się uchwał dotyczących aktorów odtwarzających role Tolka Banana, Majki Skowron i Pana Kleksa.

Mariusz Baryła, 5.12.2004

facebook.com/mariusz.baryla.64