Najnowsze badanie CBOS pokazuje, że Polacy dali się owładnąć komunistycznej ideologii, w myśl której Kościół katolicki nie powinien się nadto angażować w życie publiczne. Z badania wynika bowiem, że większość obywateli (ok. 80 proc.) zgadza się na udział księży w życiu publicznym poprzez obecność na ważnych uroczystościach, święcenia budynków użyteczności publicznej, obecność krzyży w miejscach publicznych i tym podobne. To cieszy. Niestety, wierni mają już ogromny problem z zaakceptowaniem, że Kościół publicznie mówi, co jest prawdą, a co kłamstwem!

Otóż z badania CBOS wynika, że aż 55 proc. Polaków nie zgadza się na to, by Kościół w Polsce opiniował ustawy sejmowe. To oznacza po prostu, że ponad połowa naszych rodaków otwarcie akceptuję ideę skrajnego rozdziału wiary od państwa, fałszywe i kłamliwe rozdwojenie człowieka na człowieka prywatnego i człowieka publicznego. To prawdziwy i niezwykle smutny tryumf ideologii komunistycznej, dziś forsowanej, oczywiście, w nowych, liberalnych już tylko szatach.

Jeszcze więcej, bo aż 84 proc. Polaków, uważa, że Kościół nie powinien mówić obywatelom, na kogo mają głosować. To kolejny pogląd, który wychodzi z całkowicie, mówiąc wprost, idiotycznych przesłanek. Wyobraźmy sobie bowiem, bo najlepiej widać to na skrajnym przykładzie, że do Sejmu kandydują fikcyjne: Polska Partia Narodowosocjalistyczna oraz Polska Partia Wierności Prawdzie Katolickiej.

Czy w tej sytuacji Kościół nie miałby prawa powiedzieć wprost: nie głosujcie na PPN, bo to partia szerząca diabelskie kłamstwa, a poprzyjcie PPWPK, bo to partia chcąca realizować katolicki program? Oczywiście, że Kościół miałby do tego pełne prawo, a więcej nawet – miałby po prostu obowiązek tak powiedzieć! Uważać inaczej to czysty absurd.

Rzeczywistość jest oczywiście mniej czarno biała i żadna z polskich partii nie określa się w tak jednoznacznie anty- lub prokatolicki sposób. To nie oznacza jednak, że hierarchowie Kościoła są ślepi i nie widzą, którzy politycy chcą realizować postulaty nauczania katolickiego, a którzy nie. I w ten sytuacji są zobowiązani jasno wskazywać wiernym możliwości wyboru, dokładnie tak samo, jak w przedstawionej wcześniej fikcyjnej antytezie.

To, że ogromna część Polaków myśli inaczej, jest sprawą skrajnie niebezpieczną, bo w przyszłości może oznaczać milczącą zgodę na usuwanie opinii katolickiej z debaty publicznej. A to oznacza oddanie pola liberałom i wszelkiego rodzaju innym wrogom Kościoła, co może skończyć się dla całego narodu po prostu tragicznie.

Tryumf liberalno-komunistycznego myślenia jest więc oczywisty i trzeba zrobić wszystko, by zmienić rzeczywistość. Obowiązkiem całej niewielkiej części katolików, którzy w pełni rozumieją konieczność aktywnego zaangażowania Kościoła w debatę publiczną, jest zdecydowane sprzeciwianie się absurdalnym postulatom liberałów.

Musimy mówić głośno i wyraźnie: Kościół katolicki ma prawo i obowiązek mówić, czyje poglądy i czyje działania w polityce są dla katolików akceptowalne, a czyje nie!

Paweł Chmielewski