Ten Tyśkiewicz powiedział, że eee prawnicy się tym zajmą” - mówi Andrzej Hadacz na nagraniach ujawnionych przez tygodnik „wSieci”. Czy chodzi o Roberta Tyszkiewicza? - pytają autorzy tekstu.

Tygodnik publikuje zapis rozmów, które Andrzej Hadacz prowadził z Robertem G. pracującym dla sztabu Bronisława Komorowskiego i rozpracowywanym przez CBA. Hadacz, znany jako Andrzejek zasłynął podczas protestów w obronie krzyża na Krakowskim Przedmieściu, kiedy to prowokował nieprzyjemne sytuacje. Jego wizerunek został ptem wykorzystany w spotach wyborczych PO. Hadacz pojawił się później na marszu homoseksualistów, publicznie uściskał Bronisława Komorowskiego oraz wywołał awanturę po telewizyjnej debacie kandydatów na prezydenta. Z opublikowanych stenogramów wynika, że kłótnia przed siedzibą TVP była zrobiona na zamówienie Roberta G. Tygodnik sugeruje też, że ze sprawą mógł mieć związek szef kampanii Bronisława Komorowskiego Robert Tyszkiewicz.

We fragmencie rozmowy, która odbyła się już po zajściu w gmachu Telewizji Polskiej Andrzej Hadacz podaje nazwisko „Tyśkiewicz”. Chodzi mu o człowieka, który miał mu powiedzieć, że „prawnicy się tym zajmą”.

Robert G.: Ale było świetnie pokazane jak pana wyrywają z stamtąd. To to i… To również Dawid ma to nagrane. Pana wyrywają. Szkoda, żeśmy nie nagrali tego jak ale tam to ma drugi nagrane jak pana tam pobili yyyy przy tym,

Andrzej Hadacz: Yhm

RG: Przy tym studiu

AH: No,

RG: Także ruszamy jutro… Spotykamy się jutro. Dzwonie do pana rano. Dobrze?

AH: Tak, tak bo…

RG: Konkrety

AH: Ten Tyśkiewicz powiedział, że eee prawnicy się tym zajmą.

RG: No tak ale prawnicy to jest ma… za mało, wiesz. Tu trzeba po prostu yyy odpowiedź zrobić jakąś taką publiczną. Oni zrobili publicznie, my też zrobimy ją publicznie, dobra?

AH: No tak bo to nie może tak być…

RG: Prawnicy tego publicznie nie zrobią.

AH: ….i i widzi pan do czego by to doszło gdyby PIS doszedł do władzy

Autorzy artykułu próbowali doprecyzować czy chodzi o Roberta Tyszkiewicza, posła PO, szefa kampanii Bronisława Komorowskiego. Niestety, Hadacz nie odbierał telefonu, nie odpowiedział także na pozostawioną w poczcie głosowej prośbę o kontakt i pytania dotyczące sprawy. Poseł Tyszkiewicz nie odbierał telefonu, nie odpowiedział także na pytania przesłane przez formularz kontaktowy na jego stronie internetowej.

Po opublikowaniu w portalu wPolityce.pl zapowiedzi artykułu, głośno zrobiło się o nim wśród internautów, którzy rozpoczęli własne poszukiwania. Jeden z nich opublikował fotografię wykonaną 17 maja, czyli w dniu debaty, podczas której doszło do awantury. Widać tam Tyszkiewicza rozmawiającego z Hadaczem.

KJ/Wpolityce.pl