W „GW” można przeczytać wywiad Agnieszki Kublik z prof. Januszem Czapińskim. Tematem przewodnim jest pytanie: „czym Kaczyński uwodzi” młodych?

„Bo młodzi, którym nie jest wszystko jedno, odnajdują się na doskonale sformatowanej prawicy. Bo im nie jest wszystko jedno, czy Polska ma dobre notowania, czy złe. Nie jest wszystko jedno, czy w Polsce rządzą Polacy, czy w Polsce rządzi delegatura Brukseli. Nie jest wszystko jedno, czy podkreślamy dumę ze swojej historii, czy nie. Młodych pociąga doskonale uporządkowany świat prawicowych wartości” – wyjaśnił socjolog.

A te wartości może zaproponować właśnie PiS. Jak mówi prof. Czapiński, daje ludziom młodym „poczucie wspólnoty wartości i dbałość o jej interesy. I koncentrowania się głównie na interesie tej wspólnoty”.

Oczywiście – ani redaktor „GW” ani prof. Czapiński nie są zadowoleni z tego, w jakim kierunku zwracają się młodzi. Polskę czeka bowiem po prostu… „tsunami”. „Tak, i to może być powtórka, tyle że tym razem na rzecz PiS-u. Ci młodzi przecież nie pamiętają IV RP, nie poczuli jej na własnej skórze, więc straszenie PiS-em, IV RP, jeśli chodzi o te młode pokolenia, nic nie da” – mówi Czapiński.

Dodaje też, że nowy młody elektorat nie odwróci się szybko od Kaczyńskiego, bo jest dobrze wykształcony – i nowoczesny. „Bo ci młodzi, którzy się tak bardzo orientują na tradycyjne wartości i są ksenofobiczni, są także nowocześni. Ich światopogląd nie oznacza, że zrezygnują z nowoczesnych sposobów komunikacji, nie wyrzucą smartfonów do śmietnika i nie zrezygnują z internetu. Zazwyczaj są w dodatku dobrze wykształceni. Zdecydowanie lepiej niż ich rodzice. Tylko ta wiedza i te dyplomy, które uzyskali, nie burzą ich systemu wartości” – mówi prof. Czapiński, wyraźnie zaskoczony, jak można pogodzić konserwatyzm z wiedzą…

Oczywiście, nie chodzi tu jednak tylko o „konserwatyzm”. Bo jak straszy uczony, Polska zmierza w kierunku „ksenofobii”. „I to, co jest niepokojące, to to, że najszybciej skręca w najmłodszych pokoleniach wyborców. To oni za chwilę będą decydować o kształcie sceny politycznej w kraju, o tym, kto dostanie władzę do ręki po wyborach parlamentarnych w 2015 r.” – mówi profesor.

bjad/gazeta wyborcza