W 2009 r. ks. Mirosław Bużan został prawomocnie skazany za molestowanie 15-latki.  Zdaniem "Gazety Wyborczej" duchowny był ukrywany przez swojego przełożonego abpa Sławomira Leszka Głodzia.

Wydarzenia opisywane przez "Gazetę Wyborczą" miały miejsce w 2009 r. w Bajonie na Kaszubach. Ks. Bużan był wówczas proboszczem parafii św. Jadwigi Królowej w Bojanie i dyrektorem ds. budownictwa sakralnego archidiecezji gdańskiej. 

15-letnia Ola poszła do spowiedzi, a w konfesjonale ksiądz Mirosław Bużan namówił ją, by o swoich problemach porozmawiała z nim na plebanii. Następnego dnia przyszła do księdza, który podał jej wódkę z sokiem i  zmusił, by usiadła mu na kolanach. Potem - zdaniem ''GW" - zaczął obłapiać, całować i wsunął rękę pod jej bluzkę.

Ks. Mirosław Bużan zadzwonił po wizycie do jej rodziców.

– Ola wyszła z plebanii, ale była jakaś dziwna i pobiegła do lasu. Idźcie jej poszukać – powiedział.

- Dziewczyna opowiedziała rodzicom, co zaszło na plebanii. Ksiądz wyparł się tego przed ojcem 15-latki. W nocy wysłał jednak jej SMS-a: "Naskarżyłaś na mnie" - informuje "GW"

W 2011 r. ks. Bużan został skazany za molestowanie seksualne i rozpijanie nieletnich na cztery miesiące pozbawienia wolności z zawieszeniem na cztery lata. Otrzymał też zakaz pracy z dziećmi przez dwa lata. 

- Wszystko wskazuje na to, że ks. Bużan odbywa jakąś karę kościelną i jest ukrywany przez kurię przed opinią publiczną. Jego przypadek obciąża metropolitę gdańskiego Głódzia.  - twierdzi Gazeta Wyborcza

Zdaniem "GW" abp Głódź nie usunął ks. Bużana ze stanu duchownego ani nie powiadomił Rzymu, co nakazują kościelne przepisy. Na początku tego roku sąd zasądził zadośćuczynienie na rzecz 15-latki. "Mimo prawomocnych wyroków karnych i cywilnych ksiądz nie przeprosił poszkodowanej. Także abp Głódź nie wyraził w tej sprawie skruchy" - zaznacza "GW". 

Jak wynika z artykułu z 2016 roku, który ukazał się na portalu wpolityce.pl, "W 2009 roku ks. Mirosław Bużan padł ofiarą obrzydliwej intrygi. Został pomówiony przez 15-letnią Aleksandrę M. o podjęcie wobec niej „innych czynności seksualnych” i podanie jej alkoholu. Nie było, świadków, nie było dowodów, były jedynie pomówienia. "

- Prokuratura oparła się wyłącznie na zeznaniach dziewczyny, nie przesłuchując należycie świadków ze strony księdza, nie przeprowadzając rzetelnego rozpoznania sprawy, nie sięgając po bogatą kartotekę szkolną Aleksandry M. świadczącą o jej demoralizacji. Adwokatem dziewczyny jest Bolesław Senyszyn – mąż byłej posłanki SLD – Joanny Senyszyn. Za sprawą stoi lokalny biznesmen, który od lat groził księdzu, że zemści się na nim w odwecie za brak poparcia politycznego. To on miał podkupić rodzinę dziewczyny i razem z jej rodzicami ukartować plan.  - pisała wówczas Marzena Nykiel na portalu wpolityce.pl 

11 stycznia 2019 roku sąd w Gdańsku zasądził na rzecz poszkodowanej zadośćuczynienie w wysokości 15 tys. zł wraz z odsetkami (łącznie to ok. 30 tys. zł). 

 

bz/wyborcza.pl/wpolityce.pl