Mleko mglistej przyszłości zalało horyzonty Platformie Obywatelskiej, będącej pasażerem łodzi Charona zmierzającym do politycznego niebytu, choć od dwóch kadencji rozdawała polityczne karty. Część PO z roztropnością pakują już walizki, obrazy oraz zapewne potrzebne do przeżycia w politycznym surwiwalu (przygotowując się do zalewajki i kufajki roli opozycji) „haki”, „taśmy” i „kwity”. Zarówno na „tamtych” jak i na „swoich”, którzy przeistoczyli się nagle w największe zagrożenie. Bo też wiedzą najwięcej, więc niepewność czy się wysypią, kto i kiedy pierwszy kupi sobie zeznaniami bezkarność, musi być wielka.

Reszta to ci nieobarczeni obowiązkiem przedłużania paszportów, obowiązkiem wizowym czy koniecznością korzystania z tanich linii lotniczych, by odlecieć na długi polityczny urlop. Nie muszą ślęczeć przed komputerami polując na bilet za złotówkę. Będą cierpliwie przyglądać się rozwojowi sytuacji z nadzieją próbując na nią wpłynąć, aby odmienić to, co wydaje się nieuchronne. A jak się nie uda – to wylecą na rezerwowych paszportach do rezerwowych ojczyzn.

Pozostanie wszak w łodzi Charona trzecia największa grupa tych, którzy budowali PO od początku i stanowili jej ideowy fundament. To najgłośniejsi obecnie krzykacze, to starzy towarzysze z czasów KOR i Unii Demokratycznej. Gerontokracja z Adamem Michnikiem na czele, której chrzęst implantów w paszczach od tygodnia panicznym wrzaskiem wypełnia przestrzeń medialną Agory i zaprzyjaźnionych telewizji. To towarzysze obdarzani do tej pory wieloma życiami i tożsamościami, od PZPR przez Unią Demokratyczną, Kongres Liberalno Demokratyczny po Unię Wolności.

To ci, którzy tak chętnie, mówiąc Eliotem, sprzyjali w III RP politycznym wydarzeniom, to akuszerowie Okrągłego Stołu –  Wojskowe Służby Informacyjne. To wreszcie ci, których Platforma Obywatelska i niezastąpiony koalicjant PSL poutykali tysiącami na etatach w administracji państwowej, samorządach, spółkach Skarbu Państwa czy choćby w strażach miejskich, gdzie, co oczywiste, nie pracuje nikt z ulicy.

Ci najliczniejsi pasażerowie nie mają ochoty płynąć łodzią Charona do Hadesu politycznego niebytu i będą nią najmocniej kołysać. Nie traćmy więc tej łodzi z oczu – wkrótce się wywróci, a wtedy POdżumieni pasażerowie poszukają ratunku na innych pokładach. Strzeżmy się więc zarazy obserwując niespokojne fale Styksu.

Tadeusz Grzesik