Grzegorz Strzemecki

 

W artykule Rzeczpospolita przekrętów. Obligacje dla złodziei na inaugurację (TUTAJ) opisałem w jaki sposób, od zarania III RP, jej rząd reprezentowany przez wicepremiera i ministra finansów, Leszka Balcerowicza stwarzał mechanizm otwierający możliwości okradania państwa na gigantyczną skalę. Odbywało się to przez emisję państwowych obligacji, za które przy ich wykupie można było bez najmniejszego ryzyka otrzymać ponad grubo pond czterokrotną ich wartość, oczywiście kosztem Rzeczypospolitej. Możliwości te dotyczyły w największym stopniu osób bankowców i można jedynie spekulować na ile skorzystały z takiej okazji zarobienia bilionów ówczesnych złotych (sprzed denominacji). Stałem się naocznym świadkiem otwarcia takich możliwości, ponieważ jako lojalny obywatel, chcąc wesprzeć plan uzdrowienia gospodarki (tzw. plan Balcerowicza), kupiłem w odpowiedzi na apel rządu pakiet tych obligacji. Sposób ich emisji gwarantował, że złodziejstwa nie dałoby się wykryć nawet w normalnym kraju, a co dopiero w III RP.

W tym wspaniałym państwie prawa (jak przekonują nas jego zwolennicy) były jednak sytuacje, w których państwowi urzędnicy już wyciągali rękę by złapać złodziei i znajdowali przeciw nim dowody. Rzeczpospolita przekrętów miała jednak potężne mechanizmy obronne.

Balcerowiczowskie obligacje, choć emitowano je na przełomie PRL-u i III RP bynajmniej nie zainaugurowały rzeczpospolitej przekrętów, bo tę zaczęto budować jeszcze w PRL-u, m.in. poprzez tzw. aferę FOZZ, którą przypomniało nam właśnie schwytanie i zapowiedź deportacji z USA Dariusza Przywieczerskiego, uważanego za mózg tego przedsięwzięcia. Nie wiem czy słusznie, bo inne sugestie, wskazujące na udział Moskwy ustawiałyby go raczej w roli wykonawcy. Nie chcę jednak opisywać tu samej afery związanej z potajemnym wykupem polskiego długu, chciałbym jedyni przypomnieć niektóre okoliczności pierwszych prób jej zbadania przez instytucje III RP.

W czerwcu 1991 r. NIK tak informował o niej prokuratora generalnego i zarazem ministra sprawiedliwości, Wiesława Chrzanowskiego:

Na trenie RP i poza jej granicami działają zorganizowane grupy przestępcze dokonujące systematycznej grabieży... na szkodę Państwa Polskiego. .... Z przedstawionych dokumentów wynika niezbicie, że znaczny współudział w tym rozkradaniu Polski - chociażby tylko poprzez brak właściwej kontroli i nadzoru - ma Ministerstwo Finansów RP.

Minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny, poinformowany w ten sposób o możliwym współudziale Ministerstwa Finansów w przestępstwie zwrócił się o pomoc w prowadzeniu śledztwa do tego właśnie Ministerstwa Finansów, Leszka Balcerowicza. W liście z 18 lipca 1991 poprosił go o powołanie zespołu specjalistów m.in. z dziedzin księgowości, bankowości, finansów i międzynarodowego obrotu walutowego, w celu ponownego zaksięgowania ....wszystkich operacji finansowych FOZZ w latach 1989-1990, z jednoczesnym zbadaniem wiarygodności dokumentów stanowiących podstawę prowadzonych operacji.

Być może nigdy się nie dowiemy, dlaczego akurat w dniu datowania tego pisma zmarł na zawał serca kontroler NIK Michał Falzmann, który pierwszy zajął się sprawą FOZZ. Sprawę jednak drążył przełożony Falzmanna, Anatol Lawina, który wyraźnie zbulwersowany, tak podsumował poczynania Chrzanowskiego w liście do szefa NIK, Waleriana Pańki:

Prokuratura prowadzi działania opieszale... pomimo przejęcia... od Urzędu Ochrony Państwa działań dochodzeniowo-śledczych... NIK przekazał Prokuraturze dowody na zagarnięcie przez prywatną firmę 'Trast' dokumentacji FOZZ. Od ponad trzech tygodni domagam się od Prokuratury aby rozpoczęła przeszukanie w tej firmie, w celu odnalezienia dokumentów FOZZ, będących koronnymi dowodami, umożliwiającymi tymczasowe aresztowanie winnych. Prokuratura nie tylko nie poczyniła żadnych kroków w tej sprawie, to wg danych operacyjnych, zainteresowani prawdopodobnie zostali uprzedzeni o wniosku przeszukania... Przykładem świadomych działań Prokuratury, zmierzających do zatuszowanie sprawy... jest pismo Prokuratora Generalnego do Ministra Finansów L. Balcerowicza z dn. 18 lipca 1991 [wnioskujące] o powołanie zespołu specjalistów... A więc, Prokurator Generalny przekazuje swoje obowiązki resortowi, który od dwóch lat nie wypełnił i nie wypełnia swoich obowiązków względem FOZZ. Przekazuje więc, czynnikom zainteresowanym w zatuszowaniu sprawy FOZZ obowiązki i uprawnienia Prokuratury...Tak więc prokuratura wraz z Ministerstwem Finansów współdziała, moim zdaniem, w zatuszowaniu afery związanej z FOZZ.

Zauważmy, że to co tak zbulwersowało Lawinę, tj. zastosowana wtedy niezwykle oryginalna i odkrywcza metodologia badania sprawy polegająca na oddaniu śledztwa głównemu podejrzanemu - została na użytek śledztwa smoleńskiego III RP ostatecznie usankcjonowana i zaakceptowana przez jej najwyższe autorytety i naświatlejszych obywateli. Tylko prostackie i podejrzliwe umysły przeciwników III RP uważają, że taka metodologia prowadzi do tuszowania i matactw, a w ostatecznym rezultacie do ukrycia sprawców i okoliczności przestępstwa. Proszę wybaczyć ten sarkazm, ale tę metodologię i sposób myślenia akceptuje około połowa polskiej inteligencji i to, w mojej opinii, jest przejawem największego nieszczęścia Polski ostatnich 30 lat.

Dalszy przebieg wydarzeń potwierdził te "prostackie" obawy. Kilka dni przed planowanym przedstawieniem w Sejmie ustaleń NIK w sprawie FOZZ, samochód szefa NIK uległ dziwnemu wypadkowi rozpadając się na pół. Zginęli siedzący z tyłu Pańko i wysoki urzędnik Kancelarii Sejmu Jerzy Zaporowski. Przeżyli siedzący z przodu kierowca z BOR oraz żona Pańki, która wróciwszy do domu zastała ślady włamania, choć nic kosztownego nie zginęło. Leżąca w bagażniku torba spłonęła, choć nie było pożaru. Włamano się również do szafy pancernej Pańki w NIK. Jakiś czas po wypadku zginęli policjanci którzy pojawili się pierwsi na miejscu wypadku oraz policjant prowadzący śledztwo. Również jakiś czas potem zmarł ocalały z wypadku kierowca - zdrowy 40-letni mężczyzna z BOR.

Po dziwnym wypadku nastąpiło jeszcze dziwniejsze śledztwo. Kilka dni po oględzinach miejsca wypadku znaleziono dwie reklamówki z rzeczami z rozbitego auta. Śledczych nie interesowały zeznania żony Pańki o wybuchu, który słyszała tuż przed wypadkiem, o anonimach z pogróżkami jakie otrzymywał jej mąż, o włamaniu do jego służbowego mieszkania. Podobnie zlekceważyli zniknięcie z szafy pancernej prezesa NIK dokumentów dotyczących najważniejszych afer gospodarczych odkrytych przez jego podwładnych. Sprawa FOZZ, w którą zamieszani byli ludzie odpowiedzialni za transformację PRLu w III RP i zabezpieczający w niej interesy Moskwy, skończyła się po latach skazaniem płotek. Trudno oszacować jaki udział w jej zatuszowaniu mieli śledczy, a jaki sędziowie.

Jak widać śledztwo w sprawie afery FOZZ było samą w sobie osobną aferą. W normalnym, szanującym się i praworządnym kraju prośba ministra-prokuratora do podejrzanego o pomoc w prowadzeniu śledztwa przeciwko jemu samemu byłaby horrendalnym skandalem kompromitującym go jako polityka i jako prawnika. W III RP takie posunięcia przechodziły bez echa pomijając kontestujące rzeczywistość III RP niszowe media prawicy. Obecni "obrońcy demokracji", kwiat "moralnych i intelektualnych autorytetów" oraz "postępowej inteligencji" nie mrugnął nawet okiem na te jaskrawo widoczne symptomy ukazujące wierzchołek góry lodowej mafijnego państwa.

Tak miało być przez następne 25 lat: największe skandale po raz kolejny ukazujące różne wierzchołki tej góry "najwyższe autorytety" i kroczący pod jej przywództwem "postępowi inteligenci" zbywali wzruszeniem ramion, jak Bronisław Komorowski powódź: "woda ma to do siebie, że spływa"... Podobnie najbardziej kompromitujące skandale spływały po "najświatlejszej elicie"...

Wściekły opór i (bezmyślne? obłudne?) pseudo-moralne wzmożenie (zakłamanych? zaprzedanych? ogłupionych?) do cna "autorytetów" pojawiało się za to natychmiast, kiedy podejmowano jakiekolwiek próby naprawy mafijnego państwa i jego do cna zgangrenowanych instytucji, z sądami na czele. Nic dziwnego, że owo wzmożenie osiągnęło szczyt właśnie teraz, kiedy to owo mafijne państwo zostało zaatakowane najmocniej. Dlatego ta dzisiejsza obrona praworządności tak bardzo cuchnie obłudą/kłamstwem, a owi obrońcy (mafijnej) (pseudo)demokracji są faktycznie największym zagrożeniem dla Polski.

P.S.

Przedstawione w artykule wydarzenia nie są w większości znane od lat.