Grzegorz Strzemecki

Ugiąć się aby zwyciężyć, to zasada którą wypracował legendarny Shirobey Akiyama, twórca japońskiej sztuki walki ju-jitsu (albo ju-jutsu). Miał on doznać olśnienia obserwując, jak pod naporem śniegu sztywne gałęzie wiśni (w innej wersji dębu) łamały się, podczas gdy gałęzie wierzby uginały się zrzucając śnieg i pozostając nienaruszone. Na tej podstawie opracował technikę walki, która miała zapewnić zwycięstwo. Ta zasada stanowi podstawę takich technik walki jak judo, aikido czy karate.

 

Czy możemy mówić o zastosowaniu tej zasady w odniesieniu do zmiany ustawy o IPN? Dla pełnej jasności zaznaczmy, że nie chodzi o zwycięstwo nad USA i Izraelem, bo to nonsens. Zwycięstwo ma oznaczać, że ci polityczni partnerzy Polski będą liczyć się z polskimi interesami i nie będą działali na ich szkodę, co niestety nie raz miało i ma miejsce.

Zatem czy uginając się zwyciężyliśmy, tj. czy coś konkretnego i ważnego uzyskaliśmy, oprócz niebagatelnej sprawy, że nie będziemy nękani oskarżeniami (co z tego, że bzdurnymi) o kneblowanie wolności słowa i badań historycznych, utrudniajacymi ważne dla nas sprawy w relacjach z USA?

Oczywiście w polityce wiele rzeczy jest ukrytych przed opinią publiczną, stąd obawy, że potajemnie "sprzedano" coś ważnego. Sam obawiam się, czy PiS nie przehandlowuje jakichś bardzo ważnych spraw. O tym jednak można jedynie wnioskować, np. na podstawie rozwoju wydarzeń i tego niestety zawsze można się obawiać, jeśli nie ma się zaufania do polityków. Są jednak rzeczy z założenia widoczne dla wszystkich. Taką rzeczą jest wizerunek, który w istotnym stopniu przekłada się na najważniejsze sprawy, np. na bezpieczeństwo. A więc czy uzyskaliśmy coś wizerunkowo?

Na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Izraela (TUTAJ) znalazło się wspólne oświadczenie premierów Izraela i Polski w języku angielskim. Podaję wybrane zdania oczyszczające Polskę i Polaków z niesłusznie przypisywanych im win, bo na tym chciałbym się skupić:

Zawsze zgadzaliśmy się, że określenie "polskie obozy koncentracyjne/śmierci" jest rażąco błędne i pomniejsza niemiecką odpowiedzialność za stworzenie tych obozów.

Działający w trakcie wojny Rząd RP na uchodźstwie starał się powstrzymać te nazistowskie działania, próbując uświadomić zachodnim sojusznikom fakt systematycznego mordu na Polskich Żydach.

Z dumą wspominamy heroiczne czyny licznych Polaków, w szczególności Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów.

Odrzucamy działania nakierowane na obwinianie Polski i narodu polskiego jako całości za okrucieństwa popełniane przez nazistów i ich kolaborantów z różnych narodów.

Uznajemy fakt, że struktury Polskiego Państwa Podziemnego kierowanego prze z Polski Rząd na uchodźstwie stworzył mechanizm systematycznej pomocy i wsparcia dla narodu żydowskiego, a jego sądy skazywały Polaków za kolaborację z niemieckimi władzami okupacyjnymi, w tym za denuncjowanie Żydów.

Ponadto, zaraz za potępieniem przez obie strony antysemityzmu znalazło się zdanie:

Oba rządy odrzucają również anty-polonizm i inne negatywne stereotypy.

Tym oczywistym dla nas prawdom zaprzeczano bardzo, często, systematycznie niszcząc wizerunkowo Polskę. Przypomnijmy tsunami polakożerczych wypowiedzi, z tą Yaira Lapida na czele, która mówiła o istnieniu polskich obozów śmierci i tysiącach Żydów ginących bez oglądania niemieckiego żołnierza. Były w tej fali głosy oficjalnych przedstawicieli Izraela. W rozmowie z premierem Polski 28.01.2018 r. premier Izraela stwierdził, że działania ludności polskiej wymierzone przeciwko Żydom nie były incydentami, ale miały charakter „systemowy (fakt ten potwierdził polski minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz).

Jeszcze bardziej antypolsko zabrzmiały słowa prezydenta Izraela Rivlina, który według tego, co pisze Haaretz (TUTAJ), 12.04.2018 r., przy okazji Marszu Żywych miał powiedzieć w rozmowie z z prezydentem Dudą:

Nie można ignorować Polskiej kolaboracji z nazistami podczas Holocaustu... Nie bez powodu opisujemy obozy śmierci jako obozy nazistów i ich pomocników. Nie ma wątpliwości, że wielu Polaków walczyło przeciwko reżimowi nazistowskiemu, ale nie możemy negować faktu, że Polska i Polacy wspomagali anihilację Żydów podczas Holcaustu

Times of Izrael (TUTAJ), również przytoczył zdanie że Polska i Polacy wspomagali eksterminację (zapewne inne tłumaczenie z hebrajskiego) oraz że

Polska pozwoliła na zaszczepienie strasznej ludobójczej ideologii Hitlera i doświadczyła fali antysemityzmu zainicjowanej przez prawo, które właśnie uchwaliliście (tj. ustawę o IPN ze stycznia b.r.), co miało się zdarzyć podczas wspólnej konferencji prasowej prezydentów.

Czy takie słowa rzeczywiście padły?. Nie znalazłem śladu takiej wypowiedzi w Jerusalem Post (TUTAJ), nie mogłem też jej znaleźć na portalach mediów amerykańskich, w tym na newsweek.com (TUTAJ), choć przytoczono tam skrupulatnie typowe polakożercze wypowiedzi Konstantego Geberta czy Jana Grabowskiego. Nie znalazłem jej również w polskich mediach elektronicznych oraz na oficjalnej stronie prezydent.pl (TUTAJ).

Interesujący jest natomiast fakt, że sputniknews.com powtórzył słowo w słowo przytoczone wyżej cytaty z Haaretz (TUTAJ) opatrując całość prowokacyjnym nagłówkiem To niezaprzeczalne, że Polska współuczestniczyła w holocauście - prezydent Izraela.

Ruch Narodowy złożył w tej sprawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa (właśnie na mocy ustawy o IPN), informując o tym (TUTAJ), powołując się na Komunikat na stronie tamtejszego MSZ-u. Jednak podany do niego link (http://mfa.gov.il/MFA/Pages/default.aspx ) nie wskazuje dokumentu a jedynie stronę MSZ. Z pomocą wyszukiwarki bezskutecznie próbowałem na niej znaleźć przytaczane słowa prezydenta Rivlina.

O co tu chodzi? Czy Rivlin powiedział to co powiedział, ale wycofano to ze strony MSZ, bo przegiął, czy też ktoś, kto ma wpływ na treści zamieszczane na stronach Haaretz, Times of Israel i Sputnika próbuje wytworzyć antypolski i nakręcający konflikt "fakt medialny"? Czy rosyjski Sputnik mógł zwyczajnie powtórzyć za Haaretz tę wiadomość (fake news?).

Niezależnie od tego jak było naprawdę, zdania polsko-izraelskiego oświadczenia stanowią i będą odtąd stanowić mocną odpowiedź na oskarżenia Polski i narodu polskiego o współudział w holokauście. Myślę, że będą bardziej przydatne niż kryminalne paragrafy ustawy o IPN, całkowicie bezskuteczne poza Polską, a psujące relacje z USA.

A przydatne będą, bo niektórym prawdę trzeba będzie jeszcze długo wyciągać jak psu z gardła. Z przytoczonych przeze mnie na początku sześciu zdań oświadczenia, Haaretz (TUTAJ) zacytował tylko dwa (o obwinianiu Polski i narodu polskiego... oraz o odrzuceniu anty-polonizmu). Żadne inne nie przeszło redaktorom Haaretza przez gardło (oczywiście mówię o powszechnie dostępnej edycji online).

Washington Post (TUTAJ) wspomina o wspólnym oświadczeniu, ale jedynie w kontekście zmiany ustawy umożliwiającej karę więzienia za fałszywe obwinianie Polaków (Poles) za zbrodnie nazistowskich Niemiec. Sic! Po prostu nie mogli nie skłamać: ustawa przecież mówi o fałszywym obwinianiu Narodu Polskiego lub Państwa Polskiego...a nie: Polaków). O treści samego oświadczenia artykuł mówi wyłącznie przytaczając wypowiedź Morawieckiego o satysfakcji ze wspólnego uznania istnienia anty-Polonizmu.

Ale to jeszcze nic. Times of Israel (TUTAJ) dokonał całego przeglądu izraelskich mediów. Nie jestem w stanie ocenić na ile reprezentatywnego, ale dającego ciekawy wgląd w punkt widzenia izraelskich Żydów skrajnie krytycznie oceniających wspólne oświadczenie, a nawet zmianę ustawy (czy to tylko rosyjskie trolle? Tego nie wiem). Oto skrótowy przegląd opinii:

Polacy wycofali się z karnych paragrafów, ale sama ustawa (chroniąca dobre polskie imię, niestety!) została. Ustępstwa Polski były pod naciskiem USA, a nie Izraela. Hebrajski zapis oświadczenia, mówiący o trwaniu Izraela przy prawdzie, różni się od angielskiego (to rzecz ciekawa, czy ktoś to zbada?), który wygląda jakby został przygotowany (drafted) w Warszawie i przyjmował polską narrację, że Polacy byli zasadniczo tylko ofiarami podczas Shoah. Oświadczenie to zwycięstwo, ale polskie: brakuje w nim wzmianki o paleniu Żydów zamkniętych w stodole oraz o polowaniu na nich na polach i sprzedawaniu Niemcom za butelkę piwa. No i brak powiązania zbrodni z polskim pochodzeniem, wyznawaną religię czy światopoglądem (tę odmianę żydowskich rasistów/nacjonalistów zadowoliłoby chyba wyłącznie twierdzenie, że to wrodzona natura Polaków/katolików popychała ich do zbrodni). W sumie oświadczenie jest skandaliczne i wypacza prawdę, a co gorsza po raz pierwszy usłyszeliśmy z ust premiera Izraela potępienie "antypolonizmu" (cudzysłów w oryginale), terminu wynalezionego przez polskich nacjonalistów jako przeciwwaga dla antysemityzmu (czy jacyś przemyślni Żydzi wykupili wyłączność na anty-nacjonalizm?)

Czy wobec takich postaw w Izraelu, wytargowanie oświadczenia w zamian za rezygnację z nieskutecznych paragrafów było tchórzostwem czy dobrym dealem? Premier Izraela jednoznacznie stwierdził że określenie "polskie obozy koncentracyjne" jest rażąco błędne i że nie należy obwiniać Polski i narodu polskiego jako całości za zbrodnie nazistów. Osobiście wydaje mi się, że wobec skali wylewającego się na cały świat żydowskiego hejtu to niemało. To polityka, więc trzeba patrzeć, co nam się bardziej opłaca. A do zysków doliczyć trzeba odblokowanie relacji z USA, ważnych dla obrony przed hegemonią nie tylko Putina, ale i niemieckiej Komisji Europejskiej. To drugie też jest ważne, bo owa niemiecka Komisja Europejska coraz częściej przypomina nam o tym, kto stworzył niemieckie obozy koncentracyjne. A walczyć trzeba dalej, bo niczego za darmo nie dostaniemy.

A zatem ugięliśmy się aby zwyciężyć czy daliśmy ciała? Oceńcie to Państwo sami.

P.S. A poza tym uważam, że ekshumacja w Jedwabnem powinna być przeprowadzona.