Grzegorz Strzemecki

Pani Joanna Szczepkowska jako kolejna celebrytka również zapragnęła się wypowiedzieć na temat rzekomo niegodziwej polityki obecnej władzy. Trzeba przyznać, że została do tego sprowokowana wypowiedzią jednego z posłów, który niefortunnie przywołał jej słynne oznajmienie końca komunizmu w Polsce. Niefortunnie, bo wątpliwych autorytetów nie warto przywoływać i dowartościowywać.

Dlaczego wątpliwych? Bo pani Joanna, która tak szybko i czujnie dostrzegła koniec komunizmu, przez z górą ćwierć wieku nie zauważyła, że z końcem tegoż komunizmu zaczął się postkomunizm, który był również zły i niesprawiedliwy, choć w inny sposób. Ale w końcu chodziło o to, żeby według starej recepty księcia Saliny z "Lamparta" wiele się zmieniło, aby wszystko mogło zostać po staremu. Dzisiejszy, upadek artystów-celebrytów polega właśnie na zamknięciu oczu na ogrom zła i niesprawiedliwości III RP i solidaryzowaniu się z tym nim. To naprawdę bardzo niski upadek. Można go porównać z masowym prostytuowaniem się artystów w czasach komunizmu.

Ale przejdźmy do rzeczy. Pani Joanna dała wyraz swoim poglądom na facebooku:

Na Komisji Sprawiedliwości prowadzonej haniebnie przez Stanisława Piotrowicza, pod koniec obrad, które zatwierdziły haniebny projekt ustawy o SN, ktoś z PiS powiedział – teraz powinna tu wejść Joanna Szczepkowska i powiedzieć, dzisiaj skończył się w Polsce komunizm. Chciałabym teraz zacytować słowa posła Jarosława Kaczyńskiego: „nie wycierajcie sobie swoich zdradzieckich mord nazwiskiem” ( koniec cytatu ) osoby, która nie chce mieć z Wami nic wspólnego. Gdybym była na tej sali, powiedziałabym: ciągniecie ten kraj w otchłań, żerując na naiwności ludzkiej. Tak postępowała komuna. Mam nadzieję. że będę mogła kiedyś ogłosić koniec bezprawia PiS-u.

W zasadzie nihil novi sub sole. Pani Joanna jest kolejną, jedną z wielu celebrytek (i celebrytów) wpadających w histerię w odpowiedzi na reformy wprowadzane przez parlamentarną większość i rząd Prawa i Sprawiedliwości. Nie wiem czy jest to irracjonalna, stymulowana środowiskowo histeria, czy jak najbardziej racjonalna wspólnota interesów i opowiedzenie się po stronie wspomnianego systemu zła i niesprawiedliwości III RP oraz wynikająca z tych życiowych decyzji walka o to, "żeby było tak jak było". Chcę wierzyć, że chodzi o to pierwsze, choć w gruncie rzeczy nie ma to znaczenia. Rzecz w tym, by od poparcia tego systemu zła i niesprawiedliwości odstąpić. (Uargumentowanie tezy, że III RP jest/była złem to osobny temat; część tej argumentacji można znaleźć w innych moich tekstach).

Z panią Joanną zetknąłem się programie telewizyjnym, w którym w jakiejś mierze byliśmy sojusznikami przeciw zwolennikom, a właściwie zwolenniczkom konwencji stambulskiej (pisałem o tym TUTAJ), choć nasze argumenty przeciw konwencji były zupełnie inne. Pani Joanna wydawała się zupełnie nie rozumieć ideologicznego ładunku tej konwencji, bo chyba zupełnie nie miała świadomości czym jest genderyzm, jednak swoim stanowiskiem pokazała, że potrafi nie poddawać się stadnemu instynktowi, który rządzi większością celebrytów rzekomo tak pielęgnujących swoje indywidualności.

Stąd wzięła się myśl, aby sprowokować panią Joannę, by także tym razem swoje oburzenie uzasadniła samodzielnie, sama przed sobą, by poszukała merytorycznych, rzetelnych argumentów którymi mogłaby je podeprzeć. Dlatego odpisałem na jej wpis na facebooku:

Pani Joanno,

czy oprócz emocjonalnego wzmożenia jest Pani zdolna merytorycznie uzasadnić swoje zarzuty? Bo na tym emocjonalnym wzmożeniu Pani kończy, a z takim emocjonalnym wzmożeniem nie sposób dyskutować. Stawiam natomiast tezę, że w merytorycznej dyskusji Pani padnie i ośmieszy się jak nowocześni 'intelektualiści' i 'intelektualistki' a la Petru, Gasiuk-Pihowicz i Scheuring-Wielgus et cons.

Dobra rada, Pani Joanno, wiem że pozostawanie w stadzie tzw. autorytetów i tzw. elity (niestety tylko tak zwanej) daje pewność siebie, ale proszę poczytać Konstytucję, zapoznać się z systemami wyboru sędziów np. w USA czy w Niemczech i nie narażać się na śmieszność wpadając w najwyższe diapazony.

Kończę i pozdrawiam

- Grzegorz Strzemecki

Czy pani Joanna jest zdolna do podjęcia merytorycznej dyskusji i przedstawienia rzetelnej argumentacji? Bardzo chciałbym, żeby tak było. Nie jest to oczywiste, ponieważ stara, sięgająca stalinowskich czasów instrukcja propagandowa, przytaczana właśnie przez owych zniewolonych przez komunizm artystów już po tym, kiedy się już od niego uwolnili brzmiała następująco (przytaczam z pamięci):

Pod żadnym pozorem nie wdawaj się w dyskusję merytoryczną. Odwołuj się do najwyższych argumentów moralnych i używaj najmocniejszych określeń pod adresem przeciwników tak by poniżając ich pozbawić jakichkolwiek moralnych racji.

Tak właśnie postępują zarówno nasi celebryci jak i politycy totalnej opozycji. Zero argumentów merytorycznych, najwyższe moralne wzmożenie i oburzenie plus inwektywy pod adresem przeciwników. Pani Joanna w swoim wpisie również postąpiła według tej recepty - użyła najmocniejszych określeń (komuna, otchłań, bezprawie, żerowanie na naiwności) unosząc się emocjonalnie bez merytorycznego pokrycia:

...ciągniecie ten kraj w otchłań, żerując na naiwności ludzkiej. Tak postępowała komuna. Mam nadzieję. że będę mogła kiedyś ogłosić koniec bezprawia PiS-u.

Dlatego zwracając się do pani Joanny proszę o opamiętanie i refleksję. Czy potrafi Pani wyjść poza ten schemat inwektyw bez pokrycia? Czy potrafi Pani podjąć dyskusję w oparciu o rzetelne argumenty merytoryczne? Czy wreszcie potrafi Pani zmienić zdanie jeśli z tych merytorycznych argumentów będzie wynikało, że nie ma Pani racji?

Cóż, przekonamy się o tym. W razie potrzeby gotów jestem podsunąć stosowne paragrafy Konstytucji RP i inne źródła.

Pani Joanno, czekam na odpowiedź. Merytoryczną, nie emocjonalną.