Grzegorz Strzemecki

Europejska Sieć Rad Sądownictwa (ENCJ) 17 września postanowiła zawiesić polską Krajową Radę Sądownictwa (KRS) w prawach członka. W opublikowanym (TUTAJ) oświadczeniu stwierdziła, że warunkiem członkostwa w ENCJ jest niezależność (wchodzących w jej skład) instytucji od władzy wykonawczej i ustawodawczej, co ma zapewniać ostateczną odpowiedzialność za wspieranie sądownictwa w niezależnym wymierzaniu sprawiedliwości. Uzasadnieniem jest rzekome zaniepokojenie tym, że na skutek reformy sądownictwa KRS nie spełnia tego wymogu (niezależności). Pomińmy nie przynoszące chluby ENCJ zapomnienie, że na KRS (o składzie polityczno-sędziowskim) nie jest nałożony żaden warunek niezależności. Istotą oskarżenia jest to, że wprowadzony przez polską reformę wybór sędziów do rady sądownictwa przez polski parlament ma jakoby tę niezależność sędziom odebrać.

Brakuje słów, żeby opisać bezczelność europejskiej sędziowskiej kasty.

W należącej do ENCJ Francji sędziów wyznacza polityk, tj. prezydent republiki, z listy zaproponowanej przez polityka tj. ministra sprawiedliwości, zasięgając jedynieniewiążącejopinii 12-osobowej rady, której skład to 6 polityków lub ich nominatów (prezydent, minister sprawiedliwości, 3 osobistości spoza parlamentu i sądownictwa mianowane przez prezydenta, przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego i Senatu, prokurator) oraz 6 sędziów (5 zwykłych + przedstawiciel Rady Państwa, odpowiednika Trybunału Konstytucyjnego. Sędziowie są więc wybierani i mianowani całkowicie według uznania polityków władzy wykonawczej. Na stronach internetowych francuskiego rządu wyjaśniono, że ma to zapobiec utworzeniu zamkniętej sędziowskiej kasty, takiej jak za Ancient Regime'u przed Rewolucją Francuską.

W należącej do ENCJ Danii sędziów powołuje król na wniosek polityka - ministra sprawiedliwości, który tradycyjnie rekrutuje ich z urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości czyli ze swoich podwładnych.

W należącej do ENCJ Hiszpanii sędziów wybiera rada składająca się z sędziów wybieranych przez polityków, tj. parlament, według partyjno-politycznego klucza. To rozwiązanie jest bardzo podobne do wprowadzonego obecnie w Polsce.

To trzy przykłady krajów, których rady sądownictwa należą do ENCJ, w których politycy mają istotny wpływ na wybór sędziów, czasem (jak we Francji czy Danii) zdecydowanie większy niż w Polsce, czasem (jak w Hiszpanii) - podobny.

ENCJ dołączyła do chóru niemieckich prawników i polityków najbardziej dotąd zaangażowanych w atakowanie Polski, choć to w Niemczech najważniejszych sędziów mianują politycy - przedstawiciele krajowej legislatywy i landowi ministrowie (pisaliśmy o tym TUTAJ). Praworządności Niemiec nikt jednak nie kwestionuje, ani z tego powodu, ani za samowolne przestępcze otwarcie granic UE, ani za kompromitację w Kolonii, ani za ostentacyjne lekceważenie polskich wyroków sądowych (sądów sprzed reformy), ani za cwaniackie uniki niemieckiego Rechtsstaat w sprawie reparacji.

Atakujący Polskę niemieccy prawnicy i politycy bezczelnie mówią wprost, że wybór sędziów przez polityków, dopuszczalny u nich, w Polsce stanowi zamach na państwo prawa. Jasne, że także w Niemczech mamy swoje mechanizmy, na przykład przy mianowaniu sędziów Federalnego Trybunału Konstytucyjnego - mówi (TUTAJ) Urs Pötzsch, ekspert w dziedzinie prawa UE Centrum Polityki Europejskiej we Freiburgu - To odbywa się w Bundestagu i w Bundesracie i wykluczone jest wywieranie tu politycznych wpływów. Sic!Dlaczego i w jaki sposób w Bundestagu i Bundesracie wykluczone jest wywieranie politycznych wpływów!? Tego pan Pötzsch nie mówi. Co wolno niemieckim übermenschom, tego nie wolno jakimś tam Polaczkom.

Jeśli wybór KRS przez polskich parlamentarzystów ma z założenia czynić sędziów zależnymi od polityków, to dlaczego niezależni i niezawiśli mają być sędziowie francuscy, niemieccy czy duńscy, dobierani we Francji według widzimisię ministra, a w Danii nawet z jego podwładnych? To Francja i Dania powinny były dawno zostać wyrzucone na zbitą twarz z ENCJ, zaś Niemcy powinny być stale piętnowane przez instytucje UE.

Dlatego głos francuskich, duńskich, hiszpańskich sędziów z ENCJ przeciwko Polsce jest wyjątkowo bezczelnym i jawnie wrogim aktem wobec Państwa Polskiego. Dołączając do głosów niemieckich mówi wprost to samo co one: we Francji, Danii, Hiszpanii, politycy mogą mieć wpływ na wybór sędziów, a nawet wybierać ich bezpośrednio. Polskim politykom tego robić nie wolno. Francuzi mogą zapobiegać powstaniu sędziowskiej kasty. Polacy muszą pogodzić się z wszechwładzą kasty z polskiego ancien regime'u, na dodatek działającej w obcych interesach.

Zarzuty o naruszaniu prawa przez Polskę nie mają również żadnego oparcia w polskiej Konstytucji, która w artykule 187. 1. jednoznacznie określa polityczno-sędziowski skład KRS, ale nigdzie, powtarzam: NIGDZIE nie mówi nic o tym kto tę radę wybiera, pozostawiając wskazanie tego gremium ustawodawcy: ustrój, zakres działania i tryb pracy Krajowej Rady Sądownictwa oraz sposób wyboru jej członków określa ustawa (art. 187.4). Ustawy uchwala Sejm zwykłą większością głosów i tak uchwalono reformę sądownictwa.

Wyrazem respektowania Konstytucji jest fakt, że na mocy tegoż artykułu 187.1. w Polsce sędziów i tak nadal wybierają sędziowie, bo mają w KRS przytłaczającą (17 do 8) przewagę w 25-osobowym KRS, a prezydent może mianować sędziów wyłącznie spośród wskazanych przez to gremium. Widać jednak, że owa Konstytucja, gwarantując sędziom ową przytłaczającą większość, nie chroni przed wyrodzeniem się ich korporacji w kastę, przed czym tak skrupulatnie bronią się Francuzi.

Dlaczego wybór polskiej KRS przez polskich polityków miałby czynić ją gorszą od innych rad sądownictwa, np. francuskiej, duńskiej czy hiszpańskiej? Przecież polscy politycy nie wzięli się z nikąd. Obecna większość parlamentarna uzyskała w wyborach najsilniejszy od 1991 r. demokratyczny mandat, jeśli wyrazić go w liczbą miejsc w Sejmie (235), po raz pierwszy pozwalający na samodzielne rządzenie (w liczbie zdobytych głosów był to wynik drugi, jednak o rozkładzie mandatów decydują mechanizmy wynikające z ordynacji).

Dlatego kłamliwe zarzuty o niedopuszczalnym wpływie polityków na sądownictwo w Polsce są również atakiem na cały Naród Polski, jego suwerenność i prawo do demokratycznego stanowienia o sobie. Atak ENCJ na Polskę ukazuje kompromitującą prawdę o tej organizacji, której działania nie tylko urągają, ale całkowicie zaprzeczają zasadom sędziowskiej rzetelności i sprawiedliwości.

Zauważmy że statut ENCJ (dostępny TUTAJ) dopuszcza wprawdzie wykluczenie, ale w ogóle nie przewiduje zawieszenia członka. Zawieszenie polskiej KRS w prawach członka ENCJ jest więc naruszającym statut ENCJ, bezprawnym działaniem, podobnie jak naruszające Traktaty Europejskie atakowanie suwerennej polskiej władzy ustawodawczej przez KE, europejską władzę wykonawczą. Inna rzecz, że wobec tak bezczelnego ataku na suwerenne prawa Państwa i Narodu Polskiego naruszenie własnego statutu przez sędziowską sitwę jawi się jako sprawa marginalna, choć symptomatyczna.

Czy atak ten wynika tylko z odmowy przyjmowania imigrantów? Usilnych starań, by podporządkować sobie Polskę i jej sądownictwo trudno nie skojarzyć z kilkusetmiliardową luką vatowską, do której "wspaniałomyślnie" dopuścił rząd faworyzowany przez europejskie i polskie "elyty". To zrozumiałe, że ci którzy korzystali z tego otwartego przez około 8 lat kurka z miliardami złotych, walczą by przywrócić status quo ante. Operują na poziomie, na którym dysponują wszelkimi polityczno-instytucjonalnymi narzędziami w postaci "demokratycznych" i "niezależnych" europejskich instytucji.

Orzeczenia zdeprawowanych, poświadczających wierutne kłamstwo sędziów bijące w rząd przystępujący do zakręcania vatowskiego kurka działają ewidentnie w interesie międzynarodowej mafii na szczytach Europy. W tym samym kierunku idą działania najwyższych urzędników UE i rządów państw członkowskich takich jak Niemcy. Trudno tego nie spostrzec i trudno uznać to za przypadek.

W III RP wypracowano mechanizm "układu" - mafijnej zmowy prywatnych osób i firm, zwłaszcza banków oraz władz, w tym policji, prokuratury i właśnie sądów, w mafijnej zmowie niszczących ludzi i przedsiębiorstwa, które uczestnicy "układu" uznali za warte zniszczenia i/lub przejęcia. Obywatele wzięci na cel przez tę mafię nie mieli żadnych szans, bo instytucje, które miałyby ich bronić, z sądami na czele były uczestnikami tej zmowy.

Zachowanie instytucji europejskich wobec krajów, które próbują przywracać porządek, sprawiedliwość i prawa obywatelom pokazuje, że owe instytucje europejskie działają według tego samego mechanizmu. Euro-mafia ma za nic wolę obywateli, którzy są dla niej jedynie obiektem eksploatacji i materiałem społecznej inżynierii. Dysponując Komisją Europejską, Wenecką, ENCJ itp. jako narzędziami ma za nic rzeczowe argumenty, gardzi demokratycznymi werdyktami wyborczymi i bezwzględnie dąży do podporządkowaniu sobie krajów członkowskich. Opanowanie przez tę mafię takich strategicznych instytucji jak sądy i forsowanie ich statusu jako absolutnej, niepodważalnej i nietykalnej władzy jest widoczną częścią wypracowanego przez tę mafię "europejskiego" projektu.

Rzecz jasna polityczna przestrzeń jest wielowymiarowa i stricte mafijny wątek splata się w trudnych do określenia proporcjach z ideologicznym wątkiem lewicowo-"liberalnym" oraz nacjonalistycznym, faktycznie niemieckim. Niemiecki nacjonalizm jak za czasów Hitlera dąży do stworzenia niemieckiej zjednoczonej Europy drogą brutalnego (choć nie militarnego) podporządkowania sobie innych krajów. Niemieckiej dominacji nie zmienia fakt, że za niemieckim hegemonem drepce francuski Micron rojący sobie, że odgrywanie kolesia u boku niemieckiego łobuza to droga do wielkości Francji. Dyscyplinowanie niepokornej, wybijającej się na samodzielność Polski przez "niezawisłych" sędziów z ENCJ (w tym francuskich) służy zaprowadzeniu tego niemieckiego porządku. Kibicuje temu współczesna targowica, owe polityczne, akademickie, artystyczne i inteligenckie "elyty", które każdy przejaw podmiotowości Polski atakują i wyszydzają jako wsteczny nacjonalizm, zaś niemiecki polityczny bandytyzm wychwalają jako obronę postępowych europejskich wartości i proszą o więcej.

Wobec kompromitującego ENCJ ataku na Polskę zdumiewa wypowiedź sędziego Mitery z KRS (TUTAJ i TUTAJ), który stwierdza, że dobrowolne wyjście Polski z ENCJ byłoby krokiem w złym kierunku, bo jesteśmy jedną europejską rodziną. W Zgromadzeniu Ogólnym ENCJ na 115 głosujących tylko 15 członków dostrzegło nieprawidłowość zarzutów wobec Polski (6 głosów było przeciwnych, 9 wstrzymujących). W imię czego mamy się trzymać tego szemranego towarzystwa? Bo sędzia Mitera zna sędziów, którzy nas odwiedzają? Bo chciałby chodzić z nimi na służbowe kolacje? Rzecznik KRS powiedział również, że z uczestnictwa KRS w ESRS korzyści są obopólne. Czyżby? Bo oni będą na nas pluć, a my powiemy, że pada deszczyk i poprosimy żeby uczyli nas praworządności?!

ENCJ właśnie udowodniła że nie tylko działa wbrew zasadom sędziowskiej rzetelności i sprawiedliwości, ale że jest zdecydowana niszczyć próby jej przywrócenia i obrony w krajach członkowskich. Pozostawanie w tego rodzaju europejskiej rodzinie byłoby kompromitujące dla nowo wybranej KRS i jej członków. Przypomnijmy, że słowo rodzina ma nie tylko pozytywne konotacje i w tym wypadku kojarzy się raczej z rodziną Corleone. Jeśli polscy sędziowie mają odzyskać wiarygodność muszą odciąć się od sędziowskiej filii europejskiej mafii. Pozostawanie w tym towarzystwie podważy wiarygodność reformy sądów i będzie dowodem na to, że nic się nie zmieniło. Dlatego Polska powinna w trybie natychmiastowym wystąpić z ENCJ.