Fronda.pl: Pierwsi żołnierze Obrony Terytorialnej złożyli wczoraj przysięgę wojskową. To dobra i symboliczna wiadomość dla kraju?

Grzegorz Matyasik, prezes stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl: Oczywiście. Tworzą się Wojska Obrony Terytorialnej – nowa formacja, która moim zdaniem, poprzez awangardowy system szkolenia, wnosi nową jakość w Siły Zbrojne RP. Zobaczymy jak będzie to się dalej rozwijało, ale pierwsze relacje członków organizacji proobronnych są pozytywne. Zupełnie to inaczej wygląda, niż np. w NSR, o czym mówią Ci, którzy tam również byli. Widać, że jest w WOT zupełnie nowe podejście, dużo większy nacisk na działania taktyczne, a mniejszy na musztrę i regulaminy. Tym ostatnim się jednak wojny nie wygrywa i choć są one elementem życia wojskowego, to pododdziały Wojsk Obrony Terytorialnej nie muszą być formacjami reprezentacyjnymi. Mają one być pododdziałami, które będą wypełniały swoje cele i zadania.

Czy wiadomo już, kiedy kolejni żołnierze będą składać przysięgi?

Z tego co wiem, kolejni żołnierze będą składali przysięgę w lipcu. Ci natomiast, którzy obecnie skończyli 16-dniowe szkolenie, już ok. 10 czerwca idą na kolejne, zgodnie z harmonogramem i zaleceniem ustawowym, by minimum dwa dni w miesiącu być na szkoleniach.

Żołnierze składali przysięgę na historyczny sztandar oddziału „Kimica” brygady Łupaszki. Ma to swoją wymowę?

Od samego początku minister Antoni Macierewicz zapowiadał, że brygady będą nawiązywać do tradycji żołnierzy wyklętych. Tak się dzieje, brygady otrzymały imiona żołnierzy wyklętych. Ochotnicy, którzy są członkami tych brygad, wiedzą kim są ich patroni i zdają sobie sprawę, jak to mocno zobowiązuje do wypełniania swoich obowiązków obywatela i żołnierza.

Czy Obrona Terytorialna będzie miała jakiś aspekt wychowawczy, coś czego może brakuje w formacjach armii zawodowej?

Generalnie stoję na stanowisku, że wychowywać należy na poziomie szkoły. Do Wojsk Obrony Terytorialnej trafiają ludzie dojrzali, a patrząc przez pryzmat członków organizacji proobronnych, którzy zgłosili do nich akces, wiemy, że nie trzeba tych ludzi ani uświadamiać, ani wychowywać. Myślę, że jest tam na pewno jakiś fragment szkolenia czy zajęć poświęconych patronowi. Myślę, że to wychodzi naturalnie. Zawsze byłem też zwolennikiem tego, by nazwijmy to „rozmowy wychowawcze” prowadzić między zajęciami, w chwilach przerwy, kiedy zawsze można porozmawiać np. o kwestiach historycznych. Są oni o tyle w dobrej sytuacji, że mogą ćwiczyć w miejscach, gdzie ich patroni działali, a więc żołnierze wyklęci i nie tylko oni.

Można śmiało odwołać się przecież do tradycji Armii Krajowej. Nasze hasło swego czasu brzmiało: „Odbudujmy Armię Krajową”. Myślę, że to się w pewnym sensie dzieje – nie w sensie budowy formacji konspiracyjnej, ale w sensie odbudowy formacji, która ma ducha. W przeciwieństwie do NSR, element "esprit de corps" będzie obecny. Sądzę, że na to składa się wiele czynników. Poza morale ważne jest dowodzenie, wyposażenie i szkolenie. Cztery elementy łącznie stanowią pulę, z której, gdy nie gra coś w jednym z owych elementów, całość może szwankować.

Czy Wojska Obrony Terytorialnej oprócz czysto militarnego znaczenia, mają też znaczenie dla umacniania więzi lokalnych społeczności z wojskiem?

Oczywiście cała działalność formacji WOT ma taką misję. Ci żołnierze po osiągnięciu pewnego pułapu i poziomu szkoleń, przejdą do ćwiczeń w swoich powiatach. Ludzie będą mogli spotykać tych żołnierzy w weekendy i nie tylko, podczas załatwiania swoich spraw. Będzie to też przecież formacja, która – miejmy nadzieję, że jak najrzadziej – będzie używana w przypadku klęsk żywiołowych czy katastrof. Oczywiście może jest na to jeszcze zbyt wcześnie, ale za rok czy półtorej mogą to być pododdziały, które będzie można wykorzystać w tego typu sytuacjach. Obywatele będą mogli dość szybko przekonać się o wartości tych formacji, które będą działały w swoim rejonie, wśród swoich znajomych, sąsiadów. To może być jej duża siła.

Dziękuję za rozmowę.