"Prowokacje przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej, które zdarzają się na Ukrainie, są wygodne wyłącznie jednej stronie, Federacji Rosyjskiej, której »charakter pisma« widoczny jest z daleka. (…) Jesteśmy przekonani, że takie działania agresora nie będą w stanie wpłynąć na przyjazne stosunki między narodem ukraińskim i polskim" – taki komunikat po ataku na polski konsulat w Łucku wystosowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Sprawę ataku skomentował dla naszego portalu poseł Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Matusiak.

 

Fronda.pl: Czy myśli Pan, że atak na polski konsulat rzeczywiście mógł mieć podłoże w rosyjskiej prowokacji?

Grzegorz Matusiak: Stanowisko wyrażana przez ukraińskie służby bezpieczeństwa nie jest pozbawione podstaw. Rzeczywiście nie możemy wykluczyć rosyjskiej prowokacji. W tym kontekście warto przypomnieć, że rosyjskie prowokacje mają miejsce, a zwłaszcza występowały w ostatnim czasie. Tak było chociażby przy okazji dewastowania polskich pomników na Ukrainie.

Celem tych prowokacji rzeczywiście jest uderzenie w stosunki polsko-ukraińskie?

Zdecydowanie takie działania jak niszczenie miejsc pamięci, czy brutalne ataki mają na celu skłócenie Polski i Ukrainy i zniszczenie dobrych stosunków między naszymi krajami. Oczywiście w przypadku ataku w Łucku musimy jeszcze poczekać na wyniki śledztwa, które pokaże, jakie były jego rzeczywiste przyczyny i kto był inspiratorem tego zdarzenia.

Jednak samo założenie Ukraińców dotyczące prowokacji Federacji Rosyjskiej jest logiczne?

Jest to bardzo prawdopodobne. Na Ukrainie i w Donbasie cały czas toczy się wojna i oczywistym jest, komu najbardziej zależy na wprowadzaniu chaosu, czy jak w tym przypadku skłóceniu Ukrainy i Polski. Brutalne ataki ze strony Rosji w konflikcie ukraińskim się zdarzają. Jak mówiłem, trzeba jednak poczekać na oficjalne wyniki śledztwa, które przeprowadzą Ukraińcy.

Jaka powinna być reakcja Polski na to, co stało się w Łucku?

Z pewnością nasza reakcja będzie dyplomatyczna. Musimy zachować spokój i poczekać na wyjaśnienie sytuacji. Pochopne działania ze strony polskiej nie byłyby wskazane, myślę, że nasza dyplomacja podejdzie do tej sprawy ze spokojem.

Czy takie wydarzenia mogłyby doprowadzić do zaognienia relacji na linii Polacy-Ukraińcy?

Obecnie w Polsce przebywa bardzo wielu Ukraińców, może nawet około miliona. Znajdują pracę i żyją w naszym kraju. W mojej miejscowości jest ich bardzo wielu, podobnie w innych miastach Polski. Współżyją oni bez większych problemów z Polakami. Jeżeli to, co stało się Łucku było prowokacją polityczną, co jest bardzo możliwe, nie powinno mieć to wpływu na stosunek Polaków do Ukraińców. Nie sądzę, aby wystąpiły w tym względzie poważne reperkusje.

Dziękujemy za rozmowę.