Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czy zdziwiła Pana decyzja prezydenta Trumpa podjęta w sprawie Rexa Tillersona?

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, amerykanista: Wiadomo było, że panowie mają odmienne poglądy na istotne kwestie. Wiedzieliśmy też, że niejednokrotnie kłócili się i to nie ze względu na politykę, a prywatne sprawy. Na tej podstawie można było oceniać, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo dymisji (wręcz nieuniknione) dla Tillersona. Trump bardzo często zwalnia członków swojej administracji albo ci sami odchodzą (takich przypadków jest znaczenie więcej). Rotacja w szeregach administracji na wysokich i średnich stanowiskach jest największa w historii Stanów Zjednoczonych.

I co w związku z tym?

Ta rotacja jest wręcz niebezpiecznie wysoka. Wielu urzędników odchodzi, a nowi na ich miejsce przychodzą bardzo często z dużym opóźnieniem. Świadczy to o wysokiej niestabilności i przez licznych amerykańskich komentatorów nazywane jest chaosem. Jest to popularny dziś obraz zarówno samego Białego Domu jak i administracji departamentu.

Jednym słowem…

Chaos, to dziś jedno z najczęściej używanych słów w amerykańskiej polityce.

O czym myśli Trump, czego chce w polityce zagranicznej? Dopytuję, gdyż minęło już sporo czasu, odkąd objął urząd prezydenta a sprawa ta w dalszym ciągu dla wielu wydaje się być niewiadoma.

Prawda jest taka, że niewiele o tym wiadomo. Faktem jest, że jak na chwilę obecną Trump nie spełnił wielu obietnic wyborczych, a niektóre spełnia z opóźnieniem.

Na przykład jakie spełnia z opóźnieniem?

W kampanii zapowiadał „wojny handlowe”. Przez rok ich nie podejmował, rozpoczął je całkiem niedawno. Retoryka wypowiedzi Trumpa, ich treść, styl oraz masowe wymiany najwyższych urzędników, a w szczególności dobór nowych na miejsce odchodzących, zapowiada nasilenie konfliktów. W tym być może nastąpi ograniczenie wojny z Iranem (przynajmniej w intencjach amerykańskich) po wcześniejszym wypowiedzeniu wielostronnego traktatu w sprawie irańskiego programu energii nuklearnej. Mniej prawdopodobna jest wojna z Koreą Północną, mimo iż Trump bardzo jej chce, co niejednokrotnie zdradzał w swoich oświadczeniach.

Ale z tych jego chęci raczej nic nie wynika…

Korea Północna uzyskała zdolność odstraszania nuklearnego i zaatakowanie jej teraz niosłoby za sobą wielkie ryzyko.

A co z Iranem?

Zaatakowanie Iranu nie jest takim ryzykiem, gdyż nie dysponuje on jeszcze zdolnością odstraszania bronią nuklearną.  

Na ile wizja Trumpa –niezależnie od tego jaka jest i jaka będzie - może być odmienna niż dotychczasowa wizja polityki zagranicznej USA?

Trump niewątpliwie się radykalizuje i to w różnych dziedzinach polityki (w tym także w polityce zagranicznej łącznie z jej wymiarem militarnym i ekonomicznym).

Ekonomiczny? Co ma Pan na myśli?

Przede wszystkim wojny handlowe. Oceniając jego wypowiedzi być może dojdzie też do wojen walutowych. Wydaje się, że Trump uwierzył - być może przekonany przez swoich doradców - że im bardziej będzie Trumpem, tym większe będzie mieć szanse reelekcji za mniej więcej dwa i pół roku. Jak dotąd, jego szanse były bardzo małe, ponieważ jest on najmniej popularnym, najsłabiej ocenianym prezydentem Stanów Zjednoczonych, odkąd istnieją takie badania opinii publicznej (czyli od około 100lat).

Mimo iż ostatnio w relacjach USA – Polska bywało rożnie, (mam na myśli zamieszanie wokół ustawy o IPN) minister Błaszczak sugeruje, wręcz mówi wprost, że czas zadbać o to, aby zwiększyć liczbę wojsk amerykańskich w Polsce. Czy jednak jest to możliwe po całym zamieszaniu?

Trudo to przewidzieć. Mamy do czynienia z wieloma zjawiskami temu przeciwnymi, ale i sprzyjającymi. Może wygra nie jakikolwiek składnik stosunków polsko-amerykańskich, lecz pewne zmiany w globalnej bądź dotyczącej całej Europy (i NATO) polityce USA. Na chwilę obecną jest to niemożliwe do przewidzenia. Mogę tylko powiedzieć, że zwiększenie liczby wojsk amerykańskich w Polsce, byłoby cenne. Natomiast, czy to tego dojdzie, obecnie jest to nieprzewidywalne.

Dziękuję za rozmowę.