"Oba gabinety to dwa różne światy. Stoi za nimi zupełnie inna filozofia polityki. Donald Tusk uprawiał politykę surfowania. Wskakiwał na falę i starał się za wszelką cenę utrzymać na powierzchni bez względu na to, w jaką stronę go niosła. Każdy z ministrów miał swoją, mniej lub bardziej ambitną, agendę - ale rychło orientowali się, że do premiera nie ma co przychodzić ze sprawami trudnymi" - mówi wicepremier Jarosław Gowin w rozmowie z "Polska The Times".

Gowin to jedyny minister w rządzie Szydło, który wcześniej był ministrem w rządzie Tuska.

"Zgody Donald Tusk udzielał tylko na początku i zawsze warunkowo: minister wiedział, że musi ewentualne negatywne reakcje opinii publicznej, czy zaplecza politycznego samemu „brać na klatę”. Moje reformy udało się wprowadzić nie dzięki poparciu premiera, tylko dlatego, że szybko przestałem się oglądać na jego zdanie, bo i tak wiedziałem, że moje dni w tym rządzie są policzone" - dodał Gowin.

Choć wicepremier nie twierdzi, że Tusk był "postacią jednowymiarową", to jednak jego rząd był generalnie "gabinetem ciepłej wody w kranie i lawiranckiego administrowania. Teraz mamy rząd wysokich temperatur i ambitnych celów".

Gowin mówił także o tak zwanej "ustawie inwigilacyjnej", protestując zarazem przeciwko używania słowa "inwigilacja" w tym kontekście. "W porównaniu do rozwiązań obowiązujących dotychczas nowa ustawa ogranicza uprawnienia służb do stosowania podsłuchu. W trudnej sytuacji międzynarodowej i przy zagrożeniu aktami terroryzmu dalsze ograniczanie uprawnień instytucji odpowiedzialnych za nasze bezpieczeństwo byłoby jednak niemądre" - ocenił.

Wicepremier wskazał ponadto, że nowy rząd ma bardzo ambitny, ciekawy i ważny program modernizacj gospodarki. "Od czasu planu Hausnera nie było w Polsce tak wszechstronnego projektu zmian polityki gospodarczej jak ten, który proponuje premier Morawiecki. Zawiera on wnikliwą analizę problemów, które stoją przed polską gospodarką oraz zestaw przemyślanych instrumentów gospodarczych, finansowych i instytucjonalnych, które pozwolą wyrwać Polskę z pułapki średniego rozwoju. Pod tym względem plan Morawieckiego to chyba najambitniejszy i najbardziej wszechstronny program rozwoju Polski, jaki pojawił się po roku 1989. To nie tylko moja opinia. Niedawno o jego przełomowym charakterze mówił także Jarosław Kaczyński" - zauważył Gowin.

Zaznaczył, że jednym z kluczowych elementów jest zmiana podstawy konkurencyjności polskiej gospodarki. "Konkurencyjność polskiej gospodarki opierała się dotąd na niskich płacach. Pora najwyższa z tym skończyć. Zadaniem, jakie stoi przed resortem nauki, jest oparcie wzrostu innowacyjności polskiej gospodarki o zasoby polskiej nauki" - powiedział.

Gowin zapewnił ponadto, że dziś jego sumienie jest "o wiele spokojniejsze", niż gdy był ministrem w rządzie PO. Choć nie zgadza się ze wszystkim, co robi PiS, to kwestią polityki jest konieczność zawierania kompromisów, o czym uczył kard. Józef Ratzinger. 

bjad