"Były takie plany. Zakładaliśmy, że będzie rząd koalicyjny. Pewnie w tym rządzie koalicyjnym pełniłbym inną funkcję niż ministra nauki i szkolnictwa wyższego" - powiedział dziś Jarosław Gowin, komentując dawne zapowiedzi Beaty Szydło, według których to on mógłby objąć tekę szefa MON.

Przekonywał jednak, że jest zadowolony ze swojego aktualnego stanowiska. "Bardzo się cieszę, że jestem ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. Muszę powiedzieć, że to jest pasjonująca praca" - stwierdził.

Zarazem Gowin powiedział, że to właśnie Antoniego Macierewicza PiS od dawna przygotowywało do jego obecnej roli. "PiS, czyli główna partia obozu zjednoczonej prawicy przygotowywała Antoniego Macierewicza i jego współpracowników od wielu lat do tej funkcji. W tym sensie wydaje mi się, że stało się to, co było najbardziej prawdopodobnym scenariuszem" - stwierdził.

Wyjaśnił przy tym, że Beata Szydło nie kłamała, wskazując jego, Gowina, na prawdopodobnego szefa MON. "Zakładaliśmy, że będzie potrzebny rząd koalicyjny i było raczej rzeczą wysoce prawdopodobną, że koalicjant będzie oczekiwał w MON kogo innego, niż Antoni Macierewicz" - powiedział.

Gowin zapewnił też, że nie będzie dymisji Macierwicza. "Nie, Jarosław Kaczyński wyraźnie powiedział o ograniczeniu tej ekstrawagancji. Stało się to szybciej niż się spodziewało. Ekstrawagancja jest ograniczona. Sprawa moim zdaniem jest zamknięta" - stwierdził.

Minister przyznał też, że Donald Tusk może wystartować w wyborach prezydenckich w roku 2020 - i będzie "groźnym konkurentem".

kk/radiozet.pl